Antoni Bugajski w dzisiejszym felietonie w “PS” napisał: “Widzew oblał egzamin. Jeżeli ktoś się spodziewał, że zespół Andrzeja Kretka już jest takim zespołem, który potrafi ograć u siebie rywala jak na polskie warunki znakomitego, ale od początku sezonu rozpaczliwie szukającego formy, to na pewno się rozczarował. Sam Kretek, który szkoleniowcem drużyny został cokolwiek przypadkowo, trochę tak jak Tomasz Kafarski w Lechii, pokazał, że przynajmniej na razie drugim Kafarskim nie jest”.
Drugim Kafarskim nie jest? A co to znaczy, być drugim Kafarskim? Kretek dopiero niedawno zaczął pracę z Widzewem, w dziewięciu meczach zdobył 11 punktów. Kafarski kiedy objął Lechię, w dziesięciu kolejkach w sezonie 2008/2009 zdobył 10 punktów. Czyli: więcej meczów, mniejszy dorobek. W poprzednim sezonie, w rundzie wiosennej, Lechia była najgorszym zespołem w całej ekstraklasie. NAJGORSZYM. Nikt już tego nie pamięta?
Nie jest więc wcale powiedziane, że Kretek chciałby być drugim Kafarskim. A jeśli już miałby do niego być porównywany, to musiałby najpierw dostać tyle samo czasu.
PS Co czyni Legię, jak twierdzi Bugajski, zespółem na polskie warunki znakomitym? Bramkarz, obrona, pomoc, atak? Jest chociaż jedna formacja, która podchodzi pod “znakomitość”?