Na Łazienkowskiej, z okazji otwarcia 3/4 stadionu, zorganizowano wspaniały festyn piłkarski. W pokazowym meczu polskich polityków z gwiazdami estrady Legii Warszawa z Arsenalem Londyn padł wynik 5:6. Dla uatrakcyjnienia widowiska, Arsenal zażartował Łukaszem Fabiańskim w bramce, a Legia przebiła ten dowcip Maciejem Dowborem duetem Antolović – Machnowsky. Śmiechu więc było co niemiara, a goli jeszcze więcej.
Poza spotkaniem piłkarskim, wszystko inne można było brać na serio, czyli:
1. Legia ma fantastyczny stadion
2. Legia ma znów fantastycznych kibiców
Teraz czekamy na prawdziwą weryfikację umiejętności nowych piłkarzy Legii, chociaż już widać, że Ariel Cabral ma młotek w nodze, a Manu z kolei niezłe depnięcie. Ale cokolwiek więcej będzie można powiedzieć po spotkaniach ligowych, bo dziś trudno było nie odnieść wrażenia, że rezerwowi Arsenalu strzelili mniej więcej tyle bramek, ile chcieli i gdyby chcieli strzelić piętnaście, to wynik gdzieś koło tego by się zakręcił (gdyby do piknikowej zabawy z piłką dołożyli jeszcze siłę, szybkość i agresję).
PS Wydaje się, że szanse na dobry wynik legioniści zaprzepaścili w momencie zdobycia gola na 3:0. 2:0 jeszcze by zawodnicy Arsenalu przełknęli, ale 3:0 to już był o jeden most za daleko. No i musieli zapobiec kompromitacji.
TROCHĘ O TYM MECZU, A TROCHĘ O INNYCH – NOWY WPIS NA BLOGU „KOWALA”