I na co mu było to kajanie się przed Bogusławem Cupiałem? Na co ten żenujący festiwal przeprosin i to całe “łubudubu” podczas pierwszej konferencji prasowej? Upokorzył się Heniu najpierw w sensie ludzkim, a na końcu także w sensie sportowym. Przegrał wygraną już niemal walkę o mistrzostwo, a teraz poległ w pucharach i tylko dał wszystkim w kraju sygnał: “Moje wyniki z Górnikiem Zabrze nie były przypadkiem”. To prawdopodobnie koniec tej trenerskiej kariery, przynajmniej na kontynencie europejskim. To znaczy jeszcze kiedyś jakiegoś Piasta Heniu może objąć, ale to już nie kariera, tylko degrengolada.
Trochę tylko szkoda, że jak teraz przyjdzie nowy szkoleniowiec i zobaczy ten cały szrot w szatni, to wypowie nieśmiertelną regułkę: “Uważam, że zespół ma wielki potencjał, a moim zadaniem będzie ten potencjał uwolnić”. Wyjdzie więc na to, że Kasperczak jest jedynym winnym, a gdyby nie on, to dziś Wisła byłaby w kolejnej rundzie pucharów. Bzdura. Jest mnóstwo zespołów, które miały beznadziejnych szkoleniowców, za to dobrych piłkarzy. I ci piłkarze, jak tylko trener znikał za drzwiami, umawiali się: dzisiaj gramy tak i tak. I grali. I wygrywali. A przynajmniej się naprawdę starali.
Dlatego radośnie machając Kasperczakowi na pożegnanie, nie zapominajcie, że on powinien iść na czele całego pochodu, a nie w pojedynkę. Nieporadność trenera musi w końcu w Polsce przestać stanowić doskonałe alibi dla nieporadności piłkarzyków.
A na koniec przypominamy nasz artykuł sprzed pół roku, kiedy Kasperczak objął Wisłę i dziennikarze zaczęli się podniecać, jak wspaniale ją odmienił:
“Powrót wielkiej Wisły”, “Kasperczak odczarował Wisłę” – bla, bla, bla. Wisła – przeciwko Lechii w rezerwowym składzie – zagrała tak sobie, ani dobrze, ani źle, ale wiadomo było, że w końcu w tej lidze musi wygrać, bo taka to liga. Do przerwy spokojnie mogli prowadzić goście, w drugiej połowie gola wbił Marcelo i było po zabawie.
Jak to ma być powrót wielkiej Wisły, to znaczy, że dziennikarze nisko tę Wisłę cenią. Lodu – to polecamy tym wszystkim, którzy właśnie siadają do klawiatur i mają zamiar napisać do poniedziałkowych gazet, że Kasperczak cokolwiek zmienił. Na sport.pl tekst o jego genialnych zmianach – że weszli z ławki Jirsak, Boguski i Łobodziński. A za Skorży to kto wchodził? Marek Koniarek?
Facet przyszedł, zawiesił marynarkę, powiedział, że trzeba wygrać i obejrzał mecz z ławki. Ale to takie typowe – wychwalanie kogoś, by potem tydzień później stwierdzić: “A nie, jednak nie odmienił, jednak wszystko spieprzył”.
NA ULICY LEŁ»Y 150 ZŁOTYCH,
SCHYLISZ SIĘ PO TAKĄ KWOTĘ?
TAK / NIE