Wiecie dlaczego nie chce nam się pisać o Superpucharze Polski? Bo nam ręce opadają. W tej gównianej piłce do zdobycia są raptem trzy trofea (mistrzostwo Polski, Puchar Polski, Superpuchar Polski). I nikomu się nie chce o nie grać.
Puchar Polski – niech się ogrywają rezerwowi. Jeśli jakimś cudem rezerwowi daleko zajdą, to potem – niestety – trzeba grać o Superpuchar. Dawać na boisko drugi garnitur, a co!
Jacek Zieliński, kiedy jeszcze był trenerem Groclinu, do meczu o Superpuchar w ogóle nie przystąpił (zmęczenie podróżą, czy coś w tym stylu) i zamiast jego zespołu, o to trofeum nie wiadomo czemu zagrał Bełchatów. Teraz Zieliński, już jako szkoleniowiec Lecha, wystawił jakąś eksperymentalną jedenastkę pod tytułem „Możdżeń do Zapotoki, Zapotoka do Kamińskiego”. I całe szczęście, że przegrał. Nie chciałeś, chłopie, Superpucharu? To nie! Teraz tylko w ryj od Sparty i będziesz miał te swoje „prawdziwe” mecze.
JAK DŁUGO TRZEBA CIĘ NAMAWIAĆ,
BYŚ WZIĄ٠TE DARMOWE 50 DOLARÓW?!
PO PROSTU KLIKNIJ