Po polskim dniu w europejskich pucharach emocje powoli opadają. Wczorajsze radykalne nastroje i chęć do wpieprzenia piłkarzom ustępują poczuciu ogólnej beznadziei. I… może trochę szkoda. Czytamy wypowiedzi Henryka Kasperczaka – porażka boli, może gdybyśmy strzelili gola, żałujemy bardzo, mówi się trudno, nic nie szło, jest drugi mecz, wypada tylko przeprosić kibiców. Dziadziuś tam robi za maskotkę, za pocieszyciela, za kogoś, kto przytuli po porażce?
Dlaczego trenerzy w Polsce nigdy nie potrafią wpaść w szał? Dlaczego ciągle się cackają z piłkarzami? Dlaczego nie mogą ich publicznie zmieszać z błotem? Wiadomo – Grzegorz Skwara wyznaczył standardy jeśli chodzi o kontakty z mediami, ale jeśli komuś słowa Skwary nie pasują, niech weźmie przykład z Trapattoniego. Takiej konferencji prasowej oczekiwalibyśmy po wczorajszym meczu Wisły Kraków…
JAK DŁUGO TRZEBA CIĘ NAMAWIAĆ,
BYŚ WZIÄ„Ł TE DARMOWE 50 DOLARÓW?!
PO PROSTU KLIKNIJ