– Jednak jestem zdania, że wcale nie było tak źle, jak wskazuje na to wynik. Rywale mieli w pierwszej połowie trzy stuprocentowe sytuacje i zdobyli dwie bramki. My też trzy i ani jednego gola – powiedział po meczu z Bordeaux, przegranym 1:4, Maciej Iwański.
Maciek, Maćku, czyli w zasadzie mecz kręcił się koło remisu? Dobrze wiedzieć. Orange Sport musiało znowu majstrować przy obrazie. To dobry moment, by przypomnieć jeden z dwóch najbardziej absurdalnych wywiadów tego roku (pierwszy to Bartek Grzelak i jego ekstremalne zmęczenie po bieganiu wokół kanałku). Po niektórych cytatach zachowaliśmy nasze komentarze z tamtego artykułu.
– A jak sobie oglądam mecz, wyciszam odłosy z trybun, to widzę, że gramy dobrze. Później analizuję statystyki: mamy przytłaczającą przewagę. Widzę, ile oddajemy strzałów, ile mamy wrzutek, ile czasu posiadania piłki. A później ktoś nam zarzuca, że nie chcemy wygrać meczu – mówi. To o meczu z Odrą Wodzisław.
– Statystyki pokazują, że mieliśmy ogromną przewagę. Byliśmy dwa razy lepsi – znowu o Odrze.
– Też był wolał biegać gorzej niż przeciwnik, ale wygrywać. Ale biegam lepiej, a wygrywają rywale – a tu już Iwański o meczach ogólnie.
– Ale ja mam rację. Ważę po treningu 20 piłek i 17 z nich nie spełnia norm. Piłka maksymalnie może ważyć 450 gramów, niektóre ważyły i po 600. Spróbujcie kopać coś takiego. Następny problem: murawa… – pojawia się ulubiony temat. Spróbujcie kopnąć coś takiego? Jakby ci to Maciusiu powiedzieć… Cała Ligue 1 gra takimi piłkami. Zresztą, piłkarze Górskiego – w czasach, gdy Deyna ładował gole z 25 metrów, Szarmach pakował z główki, Gadocha dorzucał – marzyli o takich piłkach, jakie macie teraz. Poza tym… on waży po treningu piłki?! 20 piłek? Chłopie, ty idź się leczyć.
– No dobrze, ale my gramy o mistrzostwo. Wciąż! Dlatego, że jesteśmy w Legii gramy o mistrzostwo, czy Legia gra o mistrzostwo, bo tu jesteśmy? Bo ma wystarczająco dobrych piłkarzy? – pyta Iwański.
– Popatrzcie na mnie… Mogę zjeść. Dwa, trzy – to już Pączek o pączkach. Tak patrzymy na ciebie i oceniamy, że możesz zjeść znacznie więcej. Szacujemy, że zmieściłbyś jedenaście.
– Słyszałem o tym od trenera. Powiedział, żebym się tym nie przejmował. Nie miał do mnie pretensji. Mieliśmy swoje założenia taktyczne. Być może to śmieszne, ale trener zwrócił mi uwagę, że atakowałem tak wysoko. Miałem poczekać, aż oni do mnie przyjdą – o słynnym “pressingu”.
– Nie mam odbierać piłki gościowi w tym założeniu. Alibi byłoby, gdybym zrobił wślizg. Miałem za zadanie zwalniać grę rywala – jeszcze o “pressingu”.
DO 150 DOLARÓW BEZ DEPOZYTU!