Znamy już rywali polskich drużyn w europejskich pucharach, więc można pokusić się o małe przewidywania. Losowanie nie było jakieś fantastyczne, ale najgorsze też na pewno nie. Lech Poznań na początku walki o Ligę Mistrzów zmierzy się ze Spartą Praga i rozpaczać z tego powodu nie powinien. Oczywiście, Czesi będą faworytami, ale nie jakimiś bardzo zdecydowanymi. W ich składzie wielkich gwiazd nie ma, w całym klubie ani jednego napastnika z chociażby przyzwoitym CV. Dajemy “Kolejorzowi” jakieś 40, może 45 procent szans na awans do kolejnej rundy.
Sami jak usłyszeliśmy “Sparta Praga”, to pomyśleliśmy: no i odpada ten nasz mistrz. Ale potem zaczęliśmy przeglądać informacje na temat Czechów i jakoś przestaliśmy odczuwać aż taki respekt. Serio, na przykład napastnika to mogliby sobie jakiegoś kupić, chociażby przez przyzwoitość. Zresztą, w poprzednim sezonie to raczej gra w defensywie, a nie w ofensywie zapewniła tytuł mistrza Czech. Sparta strzeliła 42 gole (mniej niż Banik, Sigma, czy ósma w tabeli Mlada), natomiast straciła tylko 14 (aż o dziesięć mniej niż wicemistrz, Jablonec). W całym sezonie Sparta wygrała 16 meczów, aż 14 zremisowała i żadnego nie przegrała.
Prawda jest taka, że jeśli Lech Poznań chce awansować do Ligi Mistrzów, to takiego rywala musi pokonać. A jeśli nie pokona, to znaczy, że pchanie się do LM było zwykłych chciejstwem, niczym nie popartym.
Co do szans innych zespołów, to wyglądają one naszym zdanie tak:
Jagiellonia z Arisem – 25 procent szans. Plusem jest późny start ligi greckiej – piłkarze Arisu naprawdę w pełni formy powinni być dopiero miesiąc po meczach z Jagiellonią.
Ruch z Austrią Wiedeń – 10 procent szans (napisaliśmy tak przez przyzwoitość – raczej należałoby napisać “żadnych szans”, chyba że Austria się sfrajerzy i nie awansuje).
Wisła z QarabaÄŸ – 75 procent szans.