Reklama

Taki sobie liścik do Wieszczyckiego. Czytaj Tomku, czytaj…

redakcja

Autor:redakcja

01 maja 2010, 14:46 • 4 min czytania 0 komentarzy

Tomasz Wieszczycki chodzi od redakcji do redakcji i próbuje dopiec Weszło. Stawia żądanie – albo będzie fragment, jaka to nasza strona jest nędzna, albo z całego wywiadu nici. Generalnie nie jesteśmy specjalnie wrażliwi, a darmowa reklama zawsze się przyda, ale kilka spraw musimy szanownemu TW wyjaśnić…
Drogi Tomku, jako że w ogóle nie byłeś – w najmniejszym stopniu – zaangażowany w walkę o licencję dla ŁKS i ze spokojem patrzyłeś, jak niby twój ukochany klub jest bezceremonialnie dymany, możesz nie wiedzieć, że Weszło starało się wówczas chociaż trochę pomóc. Gdybyś zamiast sprawdzać notowania giełdy w Tokio, sprawdzał, czy klub, w którym się wychowałeś przetrwa, zauważyłbyś, jak niewiele mediów chciało, by wygrał duch sportu. Nasi czytelnicy mieli nawet pretensje – co to ma być, strona o ŁKS? Który to już tekst? Nuda! Ile można?! I robiono z nas kibiców łódzkiego klubu, podczas gdy my zawsze byliśmy tylko kibicami piłki nożnej. I nie lubimy, kiedy ktoś kogoś perfidnie oszukuje.

Taki sobie liścik do Wieszczyckiego. Czytaj Tomku, czytaj…

Ty miałeś duże możliwości, miałeś medialna tubę, jaką jest Canal+, miałeś (masz) głośne nazwisko. Mogłeś w każdym programie usilnie wracać do tematu i mówić: “ŁKS musi grać w ekstraklasie!”. Prowadzący by cię uciszał: “Tomek, daj już spokój”. Ale ty dalej swoje: “Licencja dla ŁKS!”. To byśmy zrozumieli. W końcu podobno wychowałeś się tuż koło stadionu, podobno jesteś symbolem Łodzi. Kiedy na stadionie specjalny program kręcił TVN 24, to przyszli tam różni piłkarze – byli i obecni. A ty gdzie byłeś? Na rybach? Wojtek Kowalczyk, który jest zagorzałym legionistą, pisał i mówił o sytuacji ŁKS-u. Wojtek, którego z “twoim” klubem łączy to, że strzelał mu gole.

Nie kiwnąłeś palcem i dobrze o tym wiesz. Pewnie ci nawet trochę głupio, ale głośno tego nie przyznasz. A chcesz dowiedzieć się, co robiliśmy my, Weszło? My, nie mający NIC wspólnego z ŁKS? Pomagaliśmy. Dzwonili do nas piłkarze łódzkiego klubu – a to Drumlak, a to Adamski, a to Mowlik, a to Hajto. Dzwonili rano, wieczorem, o północy. Przysyłali maile, zeskanowane dokumenty. I prosili żeby zwrócić uwagę mediów na to, na tamto. Pięć, dziesięć razy dziennie. Wiedzieli, że sprawa będzie żyła tak długo, jak długo będą interesować się nią dziennikarze. Ł»e to dla nich jedyna szansa. I że Weszło – jako że jest popularne nie tylko wśród kibiców, ale też właśnie wśród dziennikarzy – ma sporą siłę rażenia. Nikt inny nie chciał ich słuchać. Nikt inny nie dawał im tak dużo miejsca.

Pomagaliśmy im na różne sposoby. Czy wiesz, drogi Tomku, że to my redagowaliśmy bodajże wszystkie oficjalne pisma ŁKS, bo w całym klubie nie było nikogo, kto potrafiłby to zrobić? Pisma zarządu, pisma zawodników, oficjalne oświadczenia, cytowane potem przez najważniejsze media… Piłkarze prosili: – Przeredagujcie to jakoś po tym prawniku, żeby dało się to przeczytać. Zapłacimy!

– Nie obrażajcie nas, zrobimy to za darmo – mówiliśmy. Nie chcieliśmy kasy, bo kiedy widzimy zawodnika chcącego walczyć o skrzywdzony klub, podłością byłoby jeszcze domagać się pieniędzy. Ale w sensie praktycznym, wykonaliśmy jakąś tam pracę dla klubu, na którego stadionie byliśmy może z dziesięć razy w życiu. Poświęciliśmy swój prywatny czas, sporo prywatnego czasu i nawet nam było wtedy trochę smutno, że ty – wielki komentator – nie próbujesz pomóc. Myśleliśmy sobie: do licha, gdzie są ci wszyscy ludzie, czemu nikt tego ŁKS nie wspiera? Czy to nie dziwne, że najaktywniejsi jesteśmy my?

Reklama

Teraz, kiedy już zostałeś wiceprezesem, mogłeś pójść do kogoś i spytać: – Jak to było wtedy z tą licencją?
– A wiesz, pomagali nam różni ludzie, ci z Weszło na przykład. Jak poprosiliśmy o północy o pismo, to o pierwszej w nocy mieliśmy gotowe i rano mogliśmy je rozsyłać do gazet – odpowiedziałby ktoś.
I ty wówczas powinieneś powiedzieć: – Naprawdę? Trzeba się jakoś odwdzięczyć. Wyślemy im karnet na lożę honorową. Tak wypada.

Nam ten karnet i tak nie byłby potrzebny, i tak nie chciałoby się nam jechać na żaden mecz ŁKS. Ale jeśli ty teraz idziesz do gazet – i to do tych, które przyklaskiwały degradacji ŁKS – by spłakiwać się, jakie to Weszło jest gówniane, to czujemy się lekko zażenowani. Jeśli teraz chcesz atakować “Kowala” za to, że wykpił twoją bieganinę z alkomatem, to zastanawiamy się: a podziękowałeś już mu za to, że nie dołączył do chóru ludzi krzyczący: “ŁKS, won z ligi!”?

Możesz się nie zgadzać z niektórymi artykułami, możesz tkwić przy swojej alkomatowej krucjacie (powiedzonko na czasie: nie pamięta wół jak cielęciem był), ale jeśli z ciebie taki “ełkaesiak”, to spodziewamy się, że kiedyś nam za 2009 rok podziękujesz. I że jak już udzielisz tych wszystkich wywiadów, to zrobi ci się – tak po ludzku – cholernie głupio.

PS
Tyle tych wywiadów, a jeszcze w żadnym nie opowiedziałeś o swojej roli w 1998 roku, kiedy ŁKS zdobywał mistrzostwo Polski. Doczekamy się kiedyś?

Najnowsze

Hiszpania

“Sytuacja mocno się zmieniła, jest niewiarygodny”. Czyżby Szczęsny na LM?

Kamil Warzocha
0
“Sytuacja mocno się zmieniła, jest niewiarygodny”. Czyżby Szczęsny na LM?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...