Tak zwany ligowy hit okazał się tak naprawdę jednym z najbardziej czerstwych meczów tego sezonu, aktualnie – w przypływie frustracji – pokusilibyśmy się nawet o napisanie, że jednym z najbardziej czerstwych meczów wszech czasów. Było trochę jak z kiepskimi tancerzami – kiedy przyspieszy się muzykę, zaczynają gubić rytm. W pierwszej połowie piłkarze obu drużyn podkręcili tempo, ale niestety proporcjonalnie do podwyższonej szybkości spadł poziom sportowy. Było tak: buch, bam, bum, jeb, sruuu, ałaaaa, jeb, sruuu, bum. Jeden wielki chaos, kopanina, niezgrabne wymachy kończynami dolnymi.
A po przerwie było jeszcze gorzej – tempo okazało się zbyt mordercze, więc piłkarze zdychali i grali dalej tak samo niedokładnie i bez pomysłu, z tym że pięć razy wolniej. W kategorii “najgorszy piłkarz spotkania” zdecydowanie wygrywa Paweł Brożek, któremu udało się nie zepsuć jednej akcji. Wszystkie inne jego kontakty z piłką oznaczały oddanie piłki Lechowi. Co się stało z tym chłopakiem? Przecież on naprawdę potrafił grać w piłkę. W poprzednich czterech sezonach strzelił 62 gole. I nawet nie w golach rzecz – on po prostu zdecydowanie wybijał się ponad wszystkich innych. A teraz?
Uczciwie trzeba przyznać, że i Robert Lewandowski nie błysnął na oczach 1325325 wysłanników zachodnich klubów. Media na punkcie tak zwanych skautów od dłuższego czasu dostają bzika. Skaut z Chelsea na meczu! Skautem Chelsea to jest Janusz Olędzki, ma nawet ładną legitymację. Prawdopodobnie facet ogląda nawet spotkania w Otwocku, co nie oznacza, że Chelsea chce jakiegokolwiek piłkarza z Otwocka. Jak ktoś poważny z londyńskiego klubu przyjedzie do Krakowa na zakupy, to raczej do Galerii Krakowskiej, a nie na stadion. Bądźmy poważni. Na razie dziwnym trafem Ancelotti przymierza się do sprowadzenia Pato z Milanu.
Skoro nagrodziliśmy Pawła Brożka mianem “najgorszego piłkarza meczu”, warto jeszcze dodać, że “największym pajacem meczu” zostaje Junior Diaz za frajerską symulkę po starciu z Lewandowskim. W związku z tym, że udawał, iż dostał w twarz i że go bardzo boli, życzymy mu, aby dziś – tak przypadkiem – faktycznie dostał w twarz i żeby bardzo bolało. Nienawidzimy symulantów.
Ostatnia nagroda – “złote usta”. Należą się Grzegorzowi Mielcarskiemu, który uznał, że ten remis to zwycięstwo Lecha, bo teraz Lech ma lepszy bilans meczów bezpośrednich. Tak. A Odra ma lepszy bilans meczów bezpośrednich z Legią. Niestety, tylko punktów w tabeli trochę mniej. Zachwyty nad grą Lecha to w ogóle jakieś nabijanie ludzi w butelkę. Lech w ośmiu ligowych meczach w tym roku strzelił dwanaście goli. To tak dużo? Dwanaście w ośmiu meczach? To jest ten słynny ofensywny i porywający futbol? Jak słuchamy opinii o naszej lidze, to czasami mamy wrażenie, że dwanaście goli to “Kolejorz” wbija średnio w trzy kolejki, z czego sam Lewandowski trafia w tym czasie dziewięć razy…
Chociaż w walka o “złote usta” była zażarta – Marcin Rosłoń ogłosił, że do gry o mistrzostwo Polski wraca Legia Warszawa. Faktycznie, ma tylko sześć punktów straty na pięć kolejek przed końcem.