Reklama

Człapaki z Legii odpadły z Pucharu Polski

redakcja

Autor:redakcja

23 marca 2010, 16:26 • 3 min czytania 0 komentarzy

Legia Warszawa odpadła z Pucharu Polski – po dogrywce wygrała z Ruchem 2:1, a więc do awansu zabrakło jej jednego gola. Tym samym nie będziemy specjalnie zdziwieni, jeśli warszawski zespół nie zdoła zakwalifikować się do europejskich pucharów. Stefan Białas na konferencji prasowej stwierdził: – Trzy mecze w 8 dni to dla nas za dużo… My powiedzielibyśmy inaczej – nawet jeden to by było za dużo.
Największą owację na Łazienkowskiej zebrał Marcin Zając – nieliczni kibice skandowali “Dziękujemy, dziękujemy”, bo faktycznie było za co dziękować. Swego czasu o Zającu napisaliśmy taki tekst: “Kiedyś był dobry, a momentami (też kiedyś, oczywiście) bardzo dobry. Niestety, aktualnie to kompletne dno. Oczywiście, są w tej lidze zawodnicy gorsi technicznie – pewnie jest ich nawet całkiem sporo. Są też zawodnicy wolniejsi – większość? Ale nie ma żadnego, który podejmowałby na boisku tak złe decyzje i po prostu psuł wszystkie akcje, o które chociaż się otrze. Jaki jest problem z Zającem? Ano taki, że jak może podać normalnie, to woli zewnętrzną częścią (bez powodzenia). Jak może strzelić klasycznie, to woli fałszem (niecelnie). Jak może uderzyć po ziemi, to woli lobować (za wysoko). Jak może uciec w pusty sektor boiska, woli się kiwać (i stracić piłkę). Jak ma biec szybko, to zwalnia, a jak ma zwolnić, to pędzi. Robi wszystko na opak i bez sensu. Jest maksymalnie nieużyteczny. Czasami można odnieść wrażenie, że on po prostu lekko rozstał się z rozumem. Sądzi, że ma umiejętności na miarę Ronaldo, podczas gdy jest zwykłym, polskim Zającem. I decyduje się na rozwiązania tak trudne, że aż – w jego wypadku – niemożliwe. A w dodatku każde koncertowo spieprzenie akcji zupełnie po nim spływa (przynajmniej tak to ogląda z zewnątrz), co tylko potęguje wrażenie, że facet ma wszystko głęboko w dupie. Tania lanserka, gwiazdorstwo, gra pod siebie, ale brak argumentów”.

Dzisiaj zagrał w swoim stylu. Najpierw zmarnował sam na sam, ale to się akurat zdarza. Potem jednak minął Muchę, miał pustą bramkę i chciał się chyba zabawić – poczekał więc aż nadbiegną obrońcy. No i nadbiegli. Gola nie było. Po takim numerze Zająca umieścić należy w jedenastce miesiąca – obok Trałki, Przyrowskiego, Dziewickiego i Iwańskiego. Szkoda tylko, że się nie położył.

I niewiele brakowało, żeby zabawy Zająca skończyły się dla Ruchu odpadnięciem z rozgrywek. Na szczęście dla chorzowian, ich przeciwnikami byli piłkarze Legii, a nie jakiś bardziej wymagający rywal (Cracovia, Arka, Piast, Zagłębie, Stal Sanok, Błękitni, KSZO). W związku z tym gola strzelił Janoszka. Chyba chłopak chciał zrobić akcję w stylu Messiego i kiwnąć czterech obrońców, ale niestety nie pozwolono mu na to – żaden obrońca nie uznał za stosowne do niego podbiec. W związku z tym Janoszka przetruchtał środkiem i dokonał egzekucji.

W Legii na uwagę zasługuje gest Bartłomieja Grzelaka, który po zdobyciu gola (wcześniej partaczył w prostych sytuacjach) podbiegł do budowanych dopiero, a więc pustych trybun i zaczął ostatentacyjnie machać. Bartuś chyba nie rozumie, że jak tak dalej będzie grał, to zostanie mu właśnie machanie do pustych trybun. A pajacowanie po kolejnych kompromitujących meczach to w ogóle nie najszczęśliwszy pomysł.

PS
Tylko nas zdziwiło, że po końcowym gwizdku, przed kamerą, Stefan Białas zdawał się pękać z dumy?

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...