Reklama

Wisła: ponad pięć godzin męczenia buły (gry bez gola)

redakcja

Autor:redakcja

12 marca 2010, 21:48 • 2 min czytania 0 komentarzy

Wisła Kraków zdobyła pierwszy punkt w tym roku, ale… zagrała chyba też najgorszy mecz. Dawno nie widzieliśmy tej drużyny AŁ» TAK bezradnej. Przez 90 minut stroną dominującą była Jagiellonia. Zwłaszcza druga połowa to już w ogóle był popis bezsilności krakowian. Ile razy oni byli na połowie gospodarzy? Cztery, pięć? Owszem, mogli fartem strzelić gola, bo jeden wypad zakończył się strzałem w słupek Jirsaka, ale tak naprawdę w całym meczu nie stworzyli ANI JEDNEJ klarownej sytuacji. Mało tego – Sandomierski w zasadzie ani razu nie musiał interweniować…
Co ciekawe, zespół Skorży nie strzelił gola od 327 minut. Kto pamięta ostatnią taką passę? I nie jest to passa przypadkowa – wbrew temu co opowiadają w wywiadach bracia Brożkowie, ten zespół po prostu ostatnio nie umie tak prowadzić gry, by jakąś okazję sobie wypracować.

Wisła: ponad pięć godzin męczenia buły (gry bez gola)

Jagiellonia największe pretensje może mieć do Kamila Grosickiego, który dziś kaleczył strasznie. A już jego strzał w sytuacji, gdy ścigał się z Marcelo, był chyba najgłupszym, jaki w życiu widzieliśmy (no dobra – zaraz po uderzeniu Mirosława Trzeciaka na Wembley za kadencji Janusza Wójcika, “strzał, który rozśmieszył Anglię”). Dobrze prezentowali się za to Bruno, Lato, nieźle Hermes, Grzyb i Frankowski, a momentami też imponował walecznością ten nowy Marokańczyk (dopóki jest jedynym Marokańczykiem w lidze, nie chce nam się uczyć jego nazwiska – znając przerób Jagiellonii, i tak zaraz rozwiążą z nim kontrakt).

Natomiast w Wiśle kaleczyli prawie wszyscy. Ale chyba palma pierwszeństwa należy do rezerwowego – Wojciecha Łobodzińskiego. Jak mawia nasz znajomy, po takim występie przedwojenny oficer strzeliłby sobie w łeb. Ponieważ jednak “Łobo” to stały bohater kpin, radzilibyśmy kibicom Wisły przyjrzeć się grze Kirma, który w naszej ekstraklasie rozegał jak dotąd chyba jeden dobry mecz. Ł»artem meczu było ponowne zachwycanie się umiejętnościami Issy Ba, który ponownie nie zrobił żadnej akcji, a wyglądał, po dziesięciu minutach wyglądał, jakby miał paść na zawał serca.

W drugim dzisiejszym meczu Odra pokonała Piasta i teraz go gliwiczanie są w strefie spadkowej. Onyszko znów nie puścił gola, ale – podobnie jak na Legii – żeby puścić, musiałby poprosić kolegów z zespołu, żeby mu trochę postrzelali. Bo przeciwnicy nie byli w stanie.

PS
Aha, zapomnielibyśmy – frajerem piątku zostaje Patryk Małecki za żenującą symulkę na początku meczu. Za każde takie aktorstwo ucinalibyśmy po jednym palcu.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...