Jacek Zieliński, trener poznańskiego Lecha, na skutek żenującej gry Wisły i Legii ma jeszcze szansę nie przegrać tego sezonu. I to mu wystarczyło, by zacząć kozaczyć się na łamach “PS”. Ł»e to śmieszne, że niektórzy go kiedyś krytykowali, a teraz chwalą (faktycznie śmieszne – krytykowali jak dawał ciała, a nie krytykują jak nie daje; nam to brzmi logicznie). Ł»e było wiadomo, iż ciężka praca przyniesie efekt. Ł»e on jako trener nigdy nie miał dobrej prasy. Z wywiadu przebija się przesłanie w stylu “no to wam, kurwa, pokazałem”.
Na miejscu szkoleniowca “Kolejorza” jednak byśmy się trochę wstrzymali. 38 punktów zdobytych w 19 meczach to naprawdę nie jest wielki dorobek. Rok temu o tej porze Lech miał 42 punkty i mistrzostwa nie zdobył. A w swoich “normalnych” sezonach Wisła w 19 meczach robiła 51, 47 albo 46 punktów.
Oczywiście, teraz – po ograniu dwóch słabiaków, czyli Polonii i Cracovii – Lech jest poważnym kandydatem do mistrzostwa, ale pamiętajmy, że przy życiu trzymają go jednak wpadki przeciwników.
No i jeszcze jedno. W przypływie pewności siebie Zieliński stwierdził nawet, że w Lechu nie ma czegoś takiego jak “komitet transferowy”. Powiedział: – To są bzdury, nie ma żadnego komitetu i głosowania! Decydujący głos ma zawsze trener. Jeśli chodzi o aspekt sportowy, piłkarski, jest to tylko i wyłącznie moja decyzja. Nie wiem, skąd się wzięły takie plotki.
Skąd się wzięły? Hmm, Jacku, może stąd…
Prezes Rutkowski (o komitecie, wypowiedź z października 2009): – On do dzisiaj jeszcze nie jest do końca ukształtowany, ale pewne zasady co do sposobu doboru nowych piłkarzy już od dawna obowiązują.
Andrzej Czyżniewski (były szef scoutingu): – W polskiej piłce przez lata trenerzy byli od wszystkiego. Trener odpowiadał za transfery, przeprowadzał je, szkoleniowcy mieli powiązania z menedżerami, nie zawsze czyste. Dlatego w Lechu powołany do życia został komitet transferowy, w skład którego wchodzą prezes Rutkowski, prezes Kadziński, dyrektor sportowy Marek Pogorzelczyk, trener Franciszek Smuda i moja skromna osoba. Tam, poprzez głosowanie, zapadają wszystkie decyzje. Jest tylko jedna możliwość, że Lech sprowadza piłkarza, który nie zdobywa trzech głosów komitetu transferowego – jeśli uprze się prezes Rutkowski, powie: “to są moje pieniądze, chcę go kupić”.
Franciszek Smuda (były trener): – Ten komitet to śmiech na sali. Siadał sobie Rutkowski z synem i coś tam opowiadali o wzmocnieniach. Wciskali mi jakiś niepełnosprawnych piłkarzy i nie było dyskusji. Gdzie są te Goliki, Handziki? Jednego to nawet do Norwegii wysłali, bo bali się, że wpadnę w szał jak zobaczę co to za grajek.
Jacku, może oni po prostu na posiedzenia tego komitetu cię nie zapraszają, co?