Prosicie nas od rana o mały pojazd po Kamilu Grosickim za tę wypowiedź: – Dziś mogę powiedzieć, że pan Kulesza stał się dla mnie drugim ojcem. Pochwali, kiedy trzeba, ale potrafi też skarcić. Razem z Sylwią mamy od niego dostać fajny prezent. Prezes wie, że lubię disco-polo i obiecał mi, że na moim weselu zagrają “Boysi”.
Musimy was rozczarować – pojazdu nie będzie, będą pochwały. Brawa dla Kamila, że mówi prawdę – nie ma dobrego wesela bez Boysów (“Jesteś szalona”, “Niech żyje wolność”), czystej wódki i skandowania “gorzko, gorzko”. A już zespół Boys w oryginale – którego tak się wszyscy niby wstydzą, nikt nie kupuje płyt, nikt nie zna słów (jasne…) – to prawdziwy wypas. I mało kto może sobie na to pozwolić.
Jak ktoś uważa inaczej, to powodzenia w organizowaniu wesela – takiego przy lampce wina, z sądzącym się z głośników jazzem i pełnym dysput na temat aktualnej sytuacji gospodarzej w Grecji.