Zajebiście, mamy swoją małą Primera Division! Jacek Kiełb robi za “Ronaldo spod Siedlec” (Przegląd Sportowy), a teraz Michał Janota ma udawać Leo Messiego (Gazeta Wyborcza). Kilku nazwisk jeszcze nam brakuje, ale pewnie ostatecznie uda się skompletować dream team przed startem ligi.
Jak daleko Kiełbowi do Ronaldo, widzieliśmy w czasie meczu z Duńczykami – mniej więcej tak daleko, jak krajobrazom spod Siedlec do krajobrazów Madery. Co natomiast różni polskiego Messiego od argentyńskiego Messiego? Cóż, jakieś sto strzelonych goli i jakieś dwieście, które zostaną strzelone przez następne dziesięć lat. Ale poza tym, to już nic. Obaj są niscy.
Ł»eby być Messim, wystarczy być Nisskim.