Niewykorzystany talent, wieczny wędrowiec, awanturnik. Niezidentyfikowany, niezrozumiały – pisaliśmy pół roku temu, gdy przechodził do West Bromwich. Od razu było widać, że to tylko nawijanie makaronu na uszy, a kity o europejskich pucharach będzie można zweryfikować po kilku miesiącach. Dziś właśnie nadchodzi czas weryfikacji. Nicolas Anelka – dwa gole na koncie, awantura o nazistowski gest, a teraz wycofanie się sponsora drużyny. Słabo, jak na gościa, który opowiadał bajki o wyciszeniu. Ktoś powie: za chwilę nie będzie można się podrapać, bo będzie w tym jakiś tajemniczy gest. Ktoś doda: czy naprawdę wierzycie, że Anelka wie co to antysemityzm albo antysyjonizm? Nie ma to żadnego znaczenia. W dzisiejszym świecie takie zachowania się piętnuje, a jeśli robi to zawodnik Premier League, wzór do naśladowania dla milionów kibiców, to wiadomo, że za chwilę słono za to zapłaci.
Na razie płaci klub, który najpierw piłkarza rozgrzeszył, a potem nie poddał się naciskom sponsora (właściciel jest Ł»ydem, chciał wyrzucenia Anelki z klubu). Można go za to chwalić, ale z drugiej strony, czy w tym wszystkim nie zapominamy o winie Anelki?
On mówi: to nie rasizm, to pozdrowienia dla kolegi-satyryka. WBA go broni, bo bronić musi, ale etykietka idioty krąży. Za chwilę piłkarz dostanie minimum pięć meczów kary. W Anglii nikt go już poważnie nie traktuje. Typowy przykład zawodnika, gdzie głowa nie idzie w parze z nogami. Przypomina się to słynne zdanie z “Le Parisien”, że każdy mężczyzna powinien mieć wrogów, ale że aż tak?
Trzy miliony euro rocznie straci WBA z powodu wycofania się sponsora. Kontrakt Anelki wynosi 2,6 mln. Bronienie go w tej chwili dobrze świadczy o klubie, ale trzeba też realnie powiedzieć, że Francuz powoli się kończy. Nie podbił boisk Premier League, w Chinach strzelił trzy gole, w Juventusie trzy razy wszedł na boisko, a mówiono kiedyś, że nie sprawdził się w Realu, gdzie wprowadził klub do Ligi Mistrzów, a następnie ją wygrał.
Wyrzucenie z kadry przez Domenecha. Opowiadanie głupot w wywiadach i wracanie do przeszłości w stylu Piechniczka. Ciągłe konflikty w klubach. Robienie sobie gołych fotek przed lustrem, które potem lądują w Internecie. A teraz jakiś dziwaczny gest. Dobrze wiedział, że będzie awantura. Za dużo lat spędził w piłce i za dużo widział. Pewnie wyjdzie z tego cało, ale dla WBA wielkich rzeczy nie zrobi. Nie uczy się na błędach i to chyba w tym wszystkim jest najbardziej dołujące.