Franciszek Smuda, zamiast normalnie pracować, zajął się opowiadaniem dowcipów. Niestety – pachnie to żenadą na kilometr. Nasz kochany selekcjoner znowu wziął na tapetę Ebiego Smolarka. Na łamach “Polski The Times” stwierdził:
– Aaa, Ebi. To on gra jeszcze w piłkę? Na razie 12 minut wystąpił w Kavali. Niech ten chłopak najpierw wróci do formy… I dalej: – Panie, ja nie jestem frajer, tylko “Franz”. Mnie się kitu nie da wciskać.
Ebi? To on jeszcze gra? Tak, kurwa, gra. Smuda dwa razy wypowiedział się na temat Smolarka – piłkarza, który strzelił dla reprezentacji Polski 18 goli. Najpierw słynne “Kavala to ja mogę opowiedzieć”, teraz to. Co ma na celu regularne wyśmiewanie zawodnika? Po co te kpiny? Kpić może kibic, może dziennikarz. Ale selekcjoner? Do cholery, on ze Smolarkiem jedzie na jednym wózku. Za chwilę może się okazać, że Ebi strzeli kilka goli, zasłuży na powołanie i co wtedy? “Franz” zadzwoni i powie: – Ebi, przyjedź, opowiem ci kilka dowcipów?