Reklama

Ponawijajmy o piłce nożnej. Naprawdę warto…

redakcja

Autor:redakcja

11 stycznia 2010, 20:43 • 20 min czytania 0 komentarzy

Polska piłka cierpi na deficyt ciekawych, charyzmatycznych postaci, mających coś ciekawego do powiedzenia. Nieliczne wyjątki już zjadają własny ogon – nagabywane sto razy tygodniowo, mówią sto razy to samo, a potem jeszcze dwieście, tylko innymi słowami. Ale generalnie ludzie związani z piłką to w większości szara masa – wiedzą tylko, że “trzeba grać tak jak przeciwnik pozwala” i że “rywal na pewno nie położy się na boisku i nie poprosi o najniższy wymiar kary”. Dlatego żeby znaleźć interesującego, ale też niewyeksploatowanego medialnie rozmówcę na temat futbolu, trzeba szukać obok.
W “Magazynie Futbol” jest wywiad z raperem Eldo, właśnie o piłce nożnej. Eldo to człowiek niezwykle inteligentny, z ciekawym spojrzeniem na wiele spraw. Kto słucha jego tekstów – ten doskonale wie. To nie “dmuchawce, latawce, wiatr”, tylko coś na wyższym poziomie. Znacznie wyższym. O futbolu też warszawski raper potrafi opowiadać niebanalnie. Zapraszamy do obszernych fragmentów…

Ponawijajmy o piłce nożnej. Naprawdę warto…

* * *

GINOLA POTRAFIŁ TEŁ» GADAĆ DO RZECZY. NIEWIELU PIŁKARZY BŁYSZCZY INTELEKTEM, JAK ERIC CANTONA, A NIE CHCEMY PRZECIEŁ», Ł»EBY NASI BOHATEROWIE BYLI GŁUPI. MOŁ»EMY TO WYBACZYĆ TYLKO NAJWIĘKSZYM GENIUSZOM, ALE NIE KAŁ»DY JEST MARADONÄ„.
Ja mam do tego argentyńskie podejście. Zapytasz mnie o dobrych piłkarzy, to wymienię ci ich, ale Maradony nie traktuję jak piłkarza, to jest postać z życia, to jest inna liga, ktoś ponad wszystko, co jest w futbolu. Tak jak Muhammad Ali nie jest tylko bokserem, tak dla mnie Maradona jest czymś więcej. Jeśli ktoś ci się śni, jeśli kojarzy ci się z nim wspaniałe dzieciństwo, musisz go traktować w szczególny sposób. Pamiętam jak kiedyś skończyliśmy grać koncert, wróciliśmy do pokoju hotelowego i w telewizji leciał akurat ostatni mecz Maradony, jego pożegnanie na Boca. Siedzieliśmy zahipnotyzowani tymi obrazkami i płakaliśmy jak dzieci. Odchodził największy.

MOŁ»E TAK BARDZO GO UWIELBIAŁEŚ, BO – TAK JAK TY – NIE CHCIAŁ DAĆ SIĘ WTŁOCZYĆ W SYSTEM, BO POKAZUJE CZŁOWIECZEŁƒSTWO ZE WSZYSTKIMI SWOIMI SŁABOŚCIAMI – NA BOISKU I POZA NIM?

W nim najlepsze jest to, że on zrozumiał wszystko to, co spieprzył, że on to wie. Maradona nigdy nie pozował na człowieka, na zasadzie: odpuszczajcie mi, bo ja jestem wielki Diego. Tak, był geniuszem, ale cały czas pokazywał się z ludzkiej strony. Mnie nie podoba się styl sportowca a’la Michael Jordan – zrezygnuję ze swojej tożsamości na rzecz tego, żeby mnie nie krytykowali. Będę postacią medialną, która pasuje temu i temu, i temu. Zawsze wolałem Alanów Iversonów, tych niegrzecznych, ale naturalnych. Wojtek Kowalczyk będzie mi bliższy – ze swoimi wszystkimi wadami i błędami niż, nie wiem, Maciek Ł»urawski. Bo Wojtek Kowalczyk był sobą. Okej, ktoś powie, że jeśli jesteś na świeczniku, musisz uważać na to, co mówisz, jak się zachowujesz, że musisz czasem hamować złość i inne emocje, ale sorry, czasem są chwile, kiedy nawet jako ikona, nie możesz tego zrobić. Przecież gdyby ktoś powiedział do mnie to, co Materazzi do Zidane’a, zrobiłbym to samo, tyle że nie uderzyłbym go w klatkę piersiową, a w twarz. I po meczu nie byłbym w opcji: drogie dzieci, nie róbcie tak. Tylko: drogie dzieci, jeśli ktoś powie coś takiego o waszej siostrze, to dajcie mu w mordę. “Przyprowadź siostrę po meczu to ją wyp…” – to jest prowokacja. Być może wielu ludzi by tak nie zrobiło, ale ja na jego miejscu postąpiłbym dokładnie tak samo. Co z tego, że to był ostatni mecz, finał mistrzostw świata? Materazzi okazał się człowiekiem bez honoru i musiał ponieść karę! Nie umiałbym do drugiego mężczyzny powiedzieć czegoś takiego, nawet jako prowokacji. Zidane nie stracił tym wyczynem niczego ze swojej wielkości. “Nie ciągnij mnie za koszulkę, chcesz ją dostać, to dam ci ją po meczu”. Zagrał mu na ambicji, podszedł do niego na śmiechy. Materazzi zachował się jak burak. Co dał w zamian? Siostrę! Wow. Przez takich jak on mam problem z piłką nożną.

DLACZEGO?

Bo nienawidzę oszustów. Maradona padał, kiedy kopali go po nogach, rąbali go! Taki Cristiano Ronaldo upada nietknięty przez nikogo. Na podwórku nigdy nie lubiłem grać z typami, którzy już byli w jakichś tam klubach. Ich już nauczono cwaniactwa, kładli się non stop, wywracali sami o siebie. Wielki chłop przewracał się bez powodu. Ja się z nich śmiałem, pytałem: “Co ty z siebie robisz?”. A liga włoska? Przecież to jest cyrk. I ten, jak się nazywa ten cymbał z Brazylii co nie ma zębów, pamiętasz go z meczu z Turkami? Rivaldo. Ośmieszył się, gdy udawał, że dostał piłką w twarz, a dostał w kolano. Ja mam problem, bo jest Ronaldo, bo był Rivaldo, bo Irlandia odpada z Francją, bo Henry bierze niemal piłkę do ręki. Dlaczego oni nie chcą wprowadzić zapisu wideo? Na Pucharze Narodów w rugby analizowanie takiej spornej sytuacji trwa trzydzieści sekund! Sędzia zatrzymuje stoper, mówi: “Michael, weź to przewiń i zobacz”. Koniec. Po problemie. Ile jest takich sytuacji w trakcie jednego meczu? Dwie, może jedna. Ale czasem decyduje o wszystkim.

“Bramkę w finale strzelił brodaty Jorge
Brazylijczyk Sokrates z karnego strzelił bramkę Polsce
Ja na podwórku, kiedy cieszyłem się bramką
Ręce w górze i okrzyk Diego Armando!
Graliśmy w kapsle z Krzyśkiem z drugiego piętra
Graliśmy w piłkę na boisku, którego już nie ma (…)”
DZIECIŁƒSTWO


TŁUMACZENIE TEJ NIECHĘCI DO ZMIAN JEST OD LAT TAKIE SAMO: ZACHOWANIE FUTBOLU W CZYSTEJ POSTACI, TAKIEGO JAK LATA TEMU.

Ale to głupie tłumaczenie, bo futbol nie jest taki jak kiedyś. Bo kiedyś piłkarz po treningu szedł pracować do piekarni, a dzisiaj wsiada do lamborghini. Ja jestem na nie. Dlatego od paru lat tak interesuję się rugby, bo to jest sport, który naprawdę zachował swoją czystość. Piłka jest brudna. Patrzę na Henry’ego i zastanawiam się czy w tym wszystkim nie chodzi tylko o to, kto da większą pajdę pod stołem.

JEST TAKA TEORIA, Ł»E NAJWIĘKSZE TALENTY WYKUWAJÄ„ SIĘ W BIEDZIE, GDZIEŚ W FAVELACH, W SLUMSACH, MARZÄ„ O MILIONACH, KTÓRE MOŁ»E DAĆ IM TYLKO FUTBOL. TO JEST WSPÓLNY MIANOWNIK PIŁKI Z HIP-HOPEM?

Jest w tym część prawdy, ale to nie jest do końca dobre, bo często prowadzi do choroby, na którą cierpią później, jako w pełni rozwinięci piłkarze, a tyczy się szczególnie Brazylijczyków. Weź Ronaldo, tego grubego, albo Romario, Ronaldinho. Choroba wygląda tak: mam 20 lat, przyjeżdżam do Europy. Jestem biednym chłopcem z Rio de Janeiro, który ma całą rodzinę do wykarmienia, do 25 roku życia zapieprzam jak głupi, robię niesamowite rzeczy, a kiedy osiągam pewien poziom finansowy, olewam wszystko. Stary, Ronaldinho to już nie jest ten sam piłkarz, który grał w PSG. Widziałem go na żywo dwa razy, on robił takie rzeczy, że nie mogłeś uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. W hip-hopie jest podobnie, jak ktoś zarobi za dużo, to już mu się nie chce, aktorzy też to mają. Wolą wtedy otworzyć sklep z winem, jak Marek Kondrat. Albo grać w reklamach. Założę się, że Ronaldinho przez dłuższy czas więcej poświęcał się dla Pepsi niż dla piłki.

Reklama

CO JEST JESZCZE ZBIEŁ»NE W FUTBOLU I HIP-HOPIE?
W rapie czy w futbolu lubiłem zawsze niegrzecznych chłopców, takich jak Vinnie Jones z Wimbledonu. W hip-hopie też jest paru takich. Czasem to są szlachetne zbóje, bo Jonesa wszyscy pamiętają z tego jak faulował, a niewielu wie, że on w mieście, z którego pochodzi, ufundował oddział dziecięcy w szpitalu. Polscy raperzy też potrafią mieć wielkie serca, na przykład jakiś dom dziecka jedzie sobie raz w roku na kolonie za podarowane przez nich pieniądze.

* * *


KTOŚ, KTO BYŁ CHŁOPCEM Z PODSTAWÓWKI W LATACH 80-TYCH, MIAŁ WIELKIE SZCZĘŚCIE. JAKOŚ NIGDY NIE BRAKOWAŁO CHĘTNYCH DO GRY W PIŁKĘ. A TERAZ?

Stary, a teraz dzieciaki nie grają w piłkę, w ogóle, są gdzieś pozamykane na strzeżonych osiedlach. Kiedyś na naszym osiedlowym boisku była hierarchia. Starsi, młodsi, grało się na trzy czy cztery zmiany! Trzeba było czekać na boisko. Teraz latem czasem nikt nie gra, u mnie na osiedlu na boisku zrobili komisariat. I trochę żałuję, ale dzieciaki i tak by tam nie grały, częściej ludzie z mojego pokolenia biegali na nim za piłką.

“JEŚLI Ł»YŁEŚ WTEDY I WIDZIAŁEŚ GO W AKCJI/TO MARADONA NIE PELE JEST DLA CIEBIE KRÓLEM PIŁKARZY/CZASY KIEDY NIE BYŁO KABLÓWKI W DOMACH/MEXICO ’86 Z CZARNO-BIAŁEGO TELEWIZORA”. FRAGMENT JEDNEGO Z TWOICH TEKSTÓW JEST CHYBA DOWODEM NA TO, Ł»E TEŁ» JESTEŚ Z POKOLENIA, KTÓRE PAMIĘTA DOSKONALE STARE MECZE, ALE OSTATNIE JUŁ» MGLIŚCIE ALBO WCALE.
Gdzie był ostatni mundial?

W NIEMCZECH.

Kto wygrał? Włochy, tak? Ludzie zapamiętają głównie finał, a i z niego niewiele. Raczej uderzenie Materazziego przez Zidane’a z byka niż gole. To był nudny mundial, lepiej pamiętam ten z 1994 roku.

BO W TAMTEJ PIŁCE BYŁO WIĘCEJ PASJI I EMOCJI?

Były jakieś magiczne indywidualności, coś się działo, a teraz moim zdaniem piłka europejska przeżywa kryzys. Nie wszystkie przepisy Unii Europejskiej są dostosowane do związków sportowych. Może w tym, co powiem będzie trochę rasizmu, ale nie uważam, że fajną sytuacją jest to, że w półfinale Ligi Mistrzów grają dwa zespoły z Londynu. Albo dwa z Anglii. A na boisku jest jeden Irlandczyk. Albo Walijczyk. Ja nie mam nic przeciwko temu, żeby Brazylijczyk pracował w Estonii czy Finlandii, ale trzeba się zastanowić, czy długoterminowo to jest dobre. Moim zdaniem – nie. To zabija sport w tych krajach. Ja jestem zwolennikiem parytetu krajowego, bo kiedyś patrzyłeś na angielską drużynę, to była angielska drużyna. Ja pamiętam Arsenal, który miał w składzie Martina Keowna, Tony’ego Adamsa, Raya Parloura, w bramce Davida Seamana i jedynie Dennisa Bergkampa, który ogarniał to z przodu. Dla mnie ulubionym zespołem w Anglii był Wimbledon, ten szalony gang z Vinniem Jonesem w składzie. Grali długą piłkę, dośrodkowanie i strzał, jak nie główką to łokciem przeciwnika. To był czysty futbol. Ja kocham angielską piłkę, uwierz mi, że wolę oglądać Championship albo Division One, niż cokolwiek innego – walka, szczery futbol, przez dziewięćdziesiąt minut, zero kunktatorstwa. Raz, że tam się leją przez cały mecz, dwa, że widzę tam Anglików, Szkotów, Walijczyków. Dla mnie sytuacje, w których Olympique Lyon kupuje wagon Brazylijczyków, są słabe. Wolę metodę typu Real Madryt, Barcelona, Milan, Roma. W każdej z tych drużyn jest wybitny wychowanek. Roma ma Tottiego. Milan Maldiniego, a wcześniej Baresiego. Barcelona – Puyola, a Real – Raula. Metoda Chelsea na piłkę, czy metoda Manchesteru City kompletnie mi się nie podoba. Ja wiem, że w tych czasach ważny jest sukces. Naturalizowanie graczy sprawia, że poziom ligi się zwiększa, to że Brazylijczycy grają w jakiejś lidze zwiększa jej atrakcyjność – ja to wszystko rozumiem.

ROZUMIESZ, ALE NIE GODZISZ SIĘ NA TO?

Wolę Bundesligę, w której gra jakiś Horst Schwarzenmaier niż Luzio czy inny Tuzio. Stary, ja nie wiem, czy w jakiejś lidze jest więcej Brazylijczyków niż w lidze niemieckiej. Oni i tak mają farta, że trafiło im się całkiem niezłe pokolenie zawodników i to na pozycjach defensywnych, bo przecież atak to Podolski czy Klose, Asamoah czy Kuranyi. Co to za Niemcy?

JAK PODCHODZISZ DO NATURALIZACJI W REPREZENTACJI POLSKI?

Jestem za naturalnością, czyli tak – jeżeli Henrik Larsson gra w piłkę w Szwecji od urodzenia i jest Szwedem, a wygląda jak z Wysp Zielonego Przylądka, to jest ok. To jest naturalne. Ale jeżeli ma być tak, że bierzemy pana X, który przyjechał z Brazylii, gra u nas dwa miesiące, a po polsku mówi tylko: “ładna blondynka”, to sorry, ale nie. Jeżeli to ma służyć temu, żeby awansować do mistrzostw świata, to jest doraźny cel. Potrzebujemy środkowego pomocnika? Zróbmy środkowego pomocnika Polakiem. Nie. Rozumiem Jacka Bąka, że chciał dorobić w Katarze, ale w sumie wolałbym pojechać do Kataru na wycieczkę niż grać tam w klubie. Tak jak wolę być pierwszoligowym raperem w Polsce, niż czwartoligowym bluesmanem. To nie sprawiałoby mi frajdy, nawet, gdybym zarabiał pieniądze.

* * *

Reklama

LUBISZ POLSKÄ„ PIŁKĘ CZY MASZ Z NIÄ„ PROBLEM – Ł»E SWOJSKA, ALE W WIELU ASPEKTACH JAKAŚ TAKA UPOŚLEDZONA?
Mam z nią duży problem. Bo postaci typu Dariusz Wdowczyk, czy Piotr Reiss są w to umoczone, to znaczy, że większość jest w to umoczona. Domyślam się też, że na szczeblu, gdzie jest mniej kamer, łatwiej o przekręt. Czy fajnie byś się poczuł, gdyby ludzie, którym wierzysz, którym zaufałeś, którym poświęciłeś swoją energię, nie pisali tekstów dla ciebie? A przez całe życie myślałeś, że to jest ich? Czułbyś się oszukany. Jakby nagle okazało się, że prezenty na gwiazdkę to nie mama ci kupowała. Dla mnie to przykre, okropne, że coś takiego w moim kraju ma miejsce.

TERAZ BĘDZIE JUŁ» TYLKO LEPIEJ, BO NASTÄ„PIŁO OCZYSZCZENIE, CZY WŁAŚNIE NA ODWRÓT – LUDZIE NIE BĘDÄ„ CHODZIĆ NA PIŁKĘ, BO JUŁ» NIE MOGÄ„ TRAKTOWAĆ JEJ POWAŁ»NIE PO TYLU ZATRZYMANIACH CZY ARESZTOWANIACH?

A twoim zdaniem nastąpiło oczyszczenie? To jest tak samo, jakby spytać o służby specjalne w kościele polskim. Jak się okazuje, że już jakiś ksiądz jest umoczony, to pojawia się hasło: “a, to sorry, rzeczywiście”. A może byście tak sprawdzili, czy ktoś jeszcze jest umoczony? Tak samo jest z PZPN. Ja wiem, że istnieją jakieś statuty, organizacje, konstytucja, sialala. Ale jedyną – i każdy kto twierdzi inaczej, chowa się przed podjęciem odpowiedzialności – jedyną drogą do oczyszczenia polskiej piłki, jest samorozwiązanie się związku i założenie zupełnie nowej organizacji sportowej, z nowymi ludźmi. No bo co może zrobić prezes Lato? To są wszystko ludzie, którzy od trzydziestu, czy czterdziestu lat siedzą na swoich wygodnych stanowiskach i walczą o to. Ja bym wolał, żeby wpuszczono dziesięciu młodych menedżerów, którzy wiedzą jaki kontrakt podpisać, jak go renegocjować, bo przecież czasy się zmieniają – na przykład dolar w tym roku nie kosztuje tyle co w poprzednim. Ł»eby praca przy EURO 2012 nie wyglądała tak, że udajemy, że coś robimy. Dlaczego ktoś z PZPN nie może dogadać się na dobre pieniądze na sponsorowanie reprezentacji młodzieżowych z jakąś wielką sportową firmą? Dlaczego w Polsce nie może być takiej akademii piłkarskiej z prawdziwego zdarzenia, jak pod Paryżem?

CI LUDZIE TEGO NIE POTRAFIÄ„, WYSTARCZY POPATRZEĆ JAK WIĘKSZOŚÄ† Z NICH WYGLÄ„DA.

Nie, oni tego po prostu nie chcą robić. Jeśli ja, zupełnie w to niezaangażowany, mogę mieć jakieś pomysły, to i oni mogą. Ja nie znam tych ludzi, z którymi robi się interesy, to oni piją z nimi wódkę, mają do nich telefony. A jestem przekonany, że przy organizacji takiego wielkiego turnieju każda firma wchodzi z tobą we współpracę. Nie zdają sobie sprawy z tego, że mają niewiarygodną okazję do promocji polskiej piłki. Mamy 2009 rok, a u nas to jest ciągle siermiężna Stal Mielec i stadion do rzutu dyskiem. Nie rozumiem tego. Wiem, będziemy mieć zaraz piękne nowe stadiony, ale czy wierzysz, że – dajmy na to – na Lechię Gdańsk przyjdzie 35 tysięcy ludzi? Bardzo bym chciał, żebyśmy mieli takie czasy, w których, jak w Londynie, ludzie jadą metrem na stadion, w jednym wagonie, żyją tym. Ale nie wiem, czy to marzenie się spełni. Chyba w to nie wierzę, bo nie widzę, żeby tym ludziom zależało. Stanowisko kogokolwiek w PZPN to jest błogosławieństwo, fajnie byłoby tam pracować i kasować takie premie, o jakich czytałem w gazetach. Ja wiem, że Piechniczek ma jakąś wiedzę o piłce, ale czy Barcelonę prowadzi 70-latek? Czy Jose Mourinho to jest 70-latek? Najwybitniejsi trenerzy to jest dzisiaj młoda krew. Guardiola czy Mourinho to są najlepsze przykłady.

* * *

PODCHODZISZ DO PIŁKI TROCHĘ Z TAKÄ„ DEWIZÄ„ JAK DO Ł»YCIA – NIC ZA WSZELKÄ„ CENĘ, NIE WSZYSTKO DLA PIENIĘDZY?
Czasami polski piłkarz woli pojechać na Cypr, żeby zarobić niż grać w mistrzu Polski. Wiem, że ludzie mają rodziny, domy na utrzymaniu, ale w mistrzu Polski zarabia się też duże pieniądze. Nie wydaje mi się, że piłka to jest tylko profesja, w której martwisz się o nogi i na tym koniec. Nie wiem, czy grając w Legii albo reprezentacji Polski jesteś tylko piłkarzem, tylko sportowcem. Może dla ludzi, którzy są obok sportu – tak. Dla mnie – nie. A pieniądze? Dostają ich za dużo, zwłaszcza za to co robią, mówię tu o Polsce. Oglądając naszych siatkarzy zdobywających mistrzostwo Europy pomyślałem sobie, że fajnie było tym skórokopom dać ich pensje, ich popularność, zamienić miejscami, żeby zrozumieli pewne rzeczy.

ZWŁASZCZA POPULARNOŚÄ†.
Jasne, siedzimy teraz na Placu Zbawiciela, myślisz, że gdyby tu przeszli jacyś siatkarze z reprezentacji Polski to ktoś by ich poznał? A Radka Majdana – owszem. Ale chrzanić popularność, ja bym chciał zarabiać rocznie tyle, co niektórzy z nich miesięcznie!

TYGODNIÓWKA W MANCHESTERZE CITY, RZĘDU, POWIEDZMY 200 TYSIĘCY FUNTÓW, BOLI, CO?
Nie, nie boli, bo to jest inna bajka. Masz dziesiątki tysięcy ludzi na trybunach, miliony w kontraktach sponsorskich i rozpoznawalność w Chinach, to nie ma sensu nawet tego porównywać z naszą piłką. 50 Cent może zgarniać 200 tysięcy dolarów za byle koncert, ale on zapełni halę na 30 tysięcy osób. Ja zapełniając halę na czterysta osób nie mogę wziąć 100 tysięcy dolców, tylko cztery tysiące złotych. Wiem, że piłkarz Wisły chce zarabiać 300 tysięcy euro miesięcznie, ale wejdźmy do sklepu, zobaczmy co ludzie mają w koszyku, ile płacą przy kasie i ochłońmy. W dupach się przewraca.

* * *


W WARSZAWIE TYLKO LEGIA?

Na Legię zabrał mnie tata. Pamiętam, że siedzieliśmy na Ł»ylecie, było strasznie dużo dymu papierosowego, tacie przeszkadzało to bardzo. Próbował opowiadać mi jakieś historie o piłkarzach, którzy strzelali bramki, a sędzia im bił brawo, ale ja nic nie pamiętałem, nic nie rozumiałem. Później przeczytałem historię o Deynie, jak strzelił gola Milanowi, bramkarz mu bił brawo, a sędzia mu przyszedł pogratulować. Mój tata bardzo interesował się piłką, jak
z nim rozmawiałem, to podkreślał, że jest kibicem Juventusu. Stara Dama – używał tej nazwy. Chciał zarazić mnie kibicowaniem. Potem przestał chodzić na mecze. On jest starej daty i był w stanie znieść “sędzia kalosz”, ale więcej już nie. W Warszawie, w czasach kiedy ja dorastałem, Legia miała takich zawodników i robiła takie wyniki, że trudno było na nią nie chodzić. Oglądanie Romka Koseckiego czy Dariusza Czykiera to była ogromna frajda. To było dla mnie naturalne – wychowujesz się w dużym mieście, grasz z kolegami w piłkę na podwórku, jaki masz klub? Legia Warszawa, ciach! Pamiętam, jak w meczu z Panathinaikosem Czarek Kucharski strzelił gola, który dawał Legii wtedy awans. Siedziałem na Ł»ylecie, na górze. Nie wiem jak to się stało, ale po chwili byłem na dole, na kratach. W tym meczu nic się nie działo. Legia waliła głową w mur, myślałem, że się nie uda. Pamiętam eksplozję na meczu z Górnikiem Zabrze, ten po odebraniu tytułu, kiedy łebek od podawania piłek sprintem pobiegł, żeby podać piłkę Piszowi, bo on wykonywał rzut rożny. Mówię do kolegi: “Patrz, jak on się stara, będzie z tego gol”. I był. Fedoruk strzelił.

POLONIA WARSZAWA BUDZI W TOBIE ZŁE EMOCJE?

To śmieszna historia. Kiedyś zaczepiła mnie banda legijnych ortodoksów. I coś zaczęli gadać o Polonii Warszawa, z którą ja nie mam nic wspólnego, więc zacząłem im tłumaczyć, że chyba podbili nie do tego człowieka, że coś im się pokićkało. Jeden z nich zaczął mówić coś w stylu: “Ty jako warszawiak…”. Ej, spokojnie mówię, bo jako warszawiak, to powinienem kibicować klubowi, który jest na Muranowie. No tak. Weź – mówię – jakąkolwiek literaturę przedwojenną, to tam nie chodziło się na Legię, tylko na Polonię. Literaturę powojenną – lata pięćdziesiąte, sześćdziesiąte, to samo. Na co idą Lermaszewscy w serialu “Dom”? Na jaki stadion? Na Polonię. Mieszkańcy Śródmieścia. Tyrmand (Leopold, pisarz – przyp. red.)? Polonia. “Do przerwy 0:1” i “Paragon gola”? Też Polonia.
Nigdy nie byłem kibicem tego klubu, nigdy nie będę, ale jeśli już chcemy znaleźć klub, do którego przystają kaszkieciarze warszawscy, to znajdziemy Polonię. A to, że Legia odnosiła sukcesy w latach 50., 60., 70., 80., to jest inna sprawa. Jakby Drukarz Warszawa odnosił sukcesy, to by wszyscy chodzili na Drukarza. Dlaczego w pewnym momencie w Szczecinie mieli 25 tysięcy ludzi na stadionie? Bo mieli wicemistrza Polski! Ja zawsze będę kibicował Legii, bo zaprowadził mnie tam tata. Jakby tata zaprowadził mnie na Gwardię, to nic by mnie nie obchodziło, że to jest milicyjny klub, tylko bym kibicował Gwardii. Proste.

ORTODOKSI PRZYJĘLI TWOJE ARGUMENTY?

Nie, nie skumali, o co mi chodzi. Szczerze mówiąc, Polonia nie budzi we mnie żadnych emocji. Jakbyś mi powiedział nazwę “Izolator Boguchwała”, to jest dla mnie ta sama skala emocji, co Polonia.

CZEMU PRZESTAŁEŚ CHODZIĆ NA LEGIĘ?

Bo miałem różnicę zdań ze stroną prawicowo-faszystowską, częścią trybun. Gdybym nie był osobą publiczną, to pewnie chodziłbym na mecze Legii cały czas. Ale ja nie chcę iść na mecz po to, żeby się z kimś kłócić.

ALBO DOSTAĆ OD KOGOŚ?

Nie, bo ja nie boję się dostać. Nie chce mi się po prostu tłumaczyć jakimś typom, dlaczego podjąłem w życiu taką czy inną decyzję. Ostatni raz byłem na Legii dwa lata temu i na kilku meczach zdarzały się sytuacje, że znajdował się jakiś kretyn, który próbował załatwiać jakieś swoje sprawy. Ja tego nie chcę, chciałbym tylko pójść na mecz i go obejrzeć.

“Galerią są drzwi w brudnych Ikarusach
Poezją rap, którego podwórka chcą słuchać
To ulice, po których chodziły legendy
Od Wiecha, Tyrmanda, Brychczego do Deyny
Tysiące bezimiennych wymienione później jednym tchem
Masy boisk z osiedli (…)”
MIASTO GWIAZD


MOŁ»ESZ ZAWSZE KUPIĆ KARNET NA LOŁ»Ä˜ VIP.

Nie, bo nie czuję frajdy z siedzenia dziewięćdziesiąt minut obok pana w garniturze na krzesełku. Ja na meczu muszę stać, zawsze miałem kolegów, którzy chodzili na takie sektory, gdzie żyje się meczem. Przestałem chodzić dla własnej wygody. Muniek Staszczyk też nie włóczy się pewnie nocą po Ł»oliborzu, bo ktoś mógłby mieć do niego pretensje za ten “pieprzony Ł»oliborz”. W Polsce ludzie często załapują się na jakąś agresję sprzed kilku lat i potem próbują grać tymi starymi kartami. Mnie to śmieszy tak bardzo, jak mocno smuci mnie atmosfera wokół Legii. W wojnie klubu z kibicami kiedyś byłbym bardziej po stronie władz klubu, teraz jako 30-letni facet, jestem po stronie kibiców. Klub wymyślił sobie kibica, jakiś jego obraz. Jeśli pan X coś buduje, to musi pamiętać, że ktoś to budował przed nim i ktoś będzie budował po nim. To tak jak z prezydentami Warszawy – musisz być prezydentem tych wcześniejszych i tych następnych kadencji. Tak samo jest chyba z prezesami klubów. Ja bym chciał żeby w Polsce ktoś zrozumiał, że jeśli coś ma sto pięćdziesiąt lat tradycji, to przez te 150 lat ludzie tracili zęby, zdrowie, gardła, głos, cierpliwość, czas, żony, dlatego, że ten klub istniał. I podoba mi się to jak jest robione w Marsylii, gdzie kibic jest partnerem, zaś w Polsce, w Legii szczególnie, kibic jest przeszkodą, elementem zbędnym, który chcemy zastąpić młodymi menedżerami, którzy się dorobili i chcieliby nowoczesnej rozrywki typu kawa, cygaro i VIP room. A mnie pasuje włosko-argentyński sposób kibicowania, kiedy dzieciaki z miejsc, gdzie nie jest najciekawiej, mogą pójść i pokrzyczeć. W weekend na polskich drogach ginie więcej ludzi niż przez ostatnich 40 lat zginęło na naszych stadionach. Uważam, że afera wokół stylu życia kibicowskiego jest dużo większa, niż to przynosi faktycznego zagrożenia. Wiesz, coś w stylu: Rychu Peja z Zielonej Góry co tydzień w mediach, bo to jest taka sensacja, którą możemy ciągle powtarzać, bo fajnie się ją powtarza.

TO UOGÓLNIENIE?

Tak. Jak mówienie o środowisku rapowym. Uogólnienie w stosunku do kibiców to jest normalność, a czasem wyróżni się jakąś indywidualność, bo akurat ci położyli wieńce na grobach, a ci zrobili na rocznicę Katynia kartoniadę. A chodzi zawsze o jedno. Jak masz 25 lat to zależy ci, żeby twój klub wygrywał. Coś nie idzie, to się zdenerwowałeś, normalne. Młodość musi się wyszumieć. Takie było kiedyś hasło? Nie podoba mi się jedynie to, że są wśród legijnych kibiców środowiska kibicowskie nie tyle narodowej prawicy, bo do niej nic nie mam, tylko środowiska faszystowskie. Jest to dla mnie, jako warszawiaka, rzecz dziwna, bo to tak, jakby być antysemitą w Izraelu. Bycie faszystą w Warszawie dla mnie jest świadomym kretynizmem, jakbyś sam się decydował na bycie debilem. Jak można być faszystą w Warszawie?

KONFLIKT NA LINII KLUB – KIBICE WYDAJE SIĘ NIEMOŁ»LIWY DO ROZWIÄ„ZANIA.

W momencie, kiedy ITI przejmowało Legię, powiedziałem na głos przekleństwo, bo wydawałem kiedyś płytę w wytwórni, która była spółką-córką tego holdingu i po prostu wiedziałem, jak to działa. Niestety, o tej firmie nie mogę powiedzieć nic dobrego, bo jest to wielka korporacja ludzi, którzy pilnują swoich stołków. Nie są zaangażowani emocjonalnie w to, co robią. Zatrudnienie w Legii Leszka Miklasa, to jest największa komedia w polskiej piłce. Trudno znaleźć w tym kraju bardziej skompromitowanego prezesa. Ta zmiana logo, wojenki z kibicami, akcja na mieście, kiedy zatrzymano siedemset osób i rozwożono je po komisariatach po całym mazowieckim, bo w stolicy już nie było miejsc. Wszystko razem wzięte to jakaś farsa. Wiesz, że tam było wielu moich kolegów, którzy nigdy w życiu nie mieli najmniejszego zatargu z prawem? Wykonują poważne zawody – są pracownikami banków, agencji reklamowych, a teraz mają przez to kłopoty. Bo chcieli pójść na mecz. Jest mi wstyd. Rzeczywistość nie wygląda tak, jak jest przedstawiana w telewizji i w internecie, a rzecznik policji od kilku lat opowiada bajki. Klub nie wojuje z czeczeńską bojówką, która w lesie ucina ludziom głowy nożem, tylko z ludźmi, którzy tworzyli historię i atmosferę wokół Legii. Przez wiele lat byli na trybunach. Rozumiem, że byłoby super, gdyby młodzi menedżerowie z klasy średniej zapełnili trybuny, tudzież piękne panie, żeby to się zrobił taki tor służewiecki. Ale tak się nie da. Dlaczego klub ma komuś czegoś zabraniać, segregować ludzi. Kiedyś oglądałem film o Olympique Marsylia i tam szef kibiców miał sprawę. W sądzie bronił go prawnik klubu! Pomostem między klubem a fanami jest tam Eric Di Meco, legenda piłki w Marsylii. A u nas jest dewiza: “Radź se, kurwa, sam”. Do kontaktu z klubem wyznaczą zaś kogoś, kogo kibice nienawidzą.

ALE KIBICE TEŁ» NIE SÄ„ IDEALNI. SORRY, TO SKANDOWANIE PO ŚMIERCI JANA WEJCHERTA: “JESZCZE JEDEN!”, RĘCE OPADAJÄ„.

Masz rację, to wstyd. Można kogoś nie szanować, ale jeśli umarł, to nie przeginaj pały, zamknij mordę. Właśnie wtedy pokaż klasę, wy nas lejecie po głowie, a my jesteśmy ponad to. Ale to też jest tak, że każdy ekstremizm nakręca inny ekstremizm. Jak klub daje kibicom sygnał – nie wy tu będziecie o czymś decydować, bo jak będziemy chcieli, to was wszystkich pozamykamy, to potem spirala się nakręca. Dlaczego tutaj nie może być tak jak w Poznaniu? Wysiadasz na dworcu i masz billboard Lecha. Na każdym kroku wiesz tam, że jest w mieście taki klub. A gdzie są akcenty Legii w Warszawie?

CAŁOŚÄ† W MAGAZYNIE FUTBOL

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...