Adam Nawałka został nowym trenerem Górnika Zabrze. Kulturalny, ułożony, inteligentny facet, ale jako trener do tej pory nie przekonał nigdzie, poza ostatnim miejscem pracy – w GKS-ie Katowice. Albo wcześniej miał pecha, albo teraz miał szczęście. Jego angaż w Górniku powinien tę kwestię rozstrzygnąć.
Przez chwilę pracował w Wiśle, ale tam – jako szkoleniowca – nikt go nigdy nie traktował zbyt poważnie. Zawsze był tylko opcją tymczasową. Chociaż jak zastąpił Oresta Lenczyka w rozgrywkach 2000/2001, to udało mu się dojechać do końca sezonu na pierwszym miejscu. Potem było Zagłębie Lubin – bez sukcesu (hmm, raczej klęska – spadek z ligi). Sandecja Nowy Sącz – też bez sukcesu. Jagiellonia Białystok – zdecydowanie bez sukcesu (miał być awans, a nie było).
Aż trafiły się Katowice i zaskakujące siódme miejsce po jesieni. Fajnie, super, w takich warunkach – gdy liczono się z ryzykiem spadku – ta lokata to powód do dumy. Ale czy Górnik dobrze wybrał – głowy nie damy. Nawałka trochę kojarzy nam się z facetem, któremu najlepiej idzie tam, gdzie nikt od niego niczego nie wymaga. A w Zabrzu niestety presja będzie spora.
Poza tym szefowie klubu zapowiadali, że budują potęgę na rok 2012. No i najpierw wzięli Szczota czy Przybylskiego, a teraz Nawałkę. Nam to zdecydowanie bardziej wygląda na budowę ligowego średniaka niż potęgi.