Reklama

Takie zwycięstwo smakuje. Flamengo zatańczyło sambę

redakcja

Autor:redakcja

20 grudnia 2009, 12:44 • 2 min czytania 0 komentarzy

Mamy wyjątkową słabość do ligi brazylijskiej, odkąd kiedyś zdarzyło nam się zaliczyć karnawał w Rio de Janeiro. Nie udało się co prawda obejrzeć dobrego meczu, choć wybraliśmy się na wielkie derby Ameryki Południowej Flamengo – Fluminense, tyle że w rozgrywkach ligi stanowej i Maracana wyglądała dość śmiesznie. Przyszło tylko 30 tysięcy ludzi. Piłkarze spóźnili się na mecz pół godziny. Na trybunach Chińczycy i gołe cycki tureckich turystek. Nuda. Wspomnienia wróciły, gdy natknęliśmy się na ten filmik, jeszcze w miarę świeży, bo z początku grudnia. Flamengo zostało mistrzem Brazylii, a jeśli 6 grudnia słyszeliście potężny ryk nawet w Knurowie, to mogli być fani tego zespołu. W końcu w samej Ameryce Południowej jest ich aż 25 milionów.
Do rzeczy, bo sprawa jest naprawdę emocjonująca. Flamengo biło się o tytuł do ostatniej kolejki ligowej. Ważny, bo pierwszy od siedemnastu lat. Miało dwa punkty przewagi nad Internacionalem de Porto Alegre, Sao Paulo i Palmeiras. Grało u siebie, z Gremio Porto Alegre. Maracana kipiała, 76 tysięcy ludzi. Flamengo potrzebowało wygrać, żeby być pewnym tytułu. Remis to za mało, Internacional miał na koncie więcej zwycięstw w sezonie – rzecz ważna przy równej liczbie punktów.

Internacional miał z górki, grał ze zdegradowanym już Santo Andre, u siebie. Rywal Flamengo nie grał już o stawkę, zajął spokojnie siódme miejsce. Dwie i pół godziny przed pierwszym gwizdkiem fani Flamengo krzyczeli: “To fiesta większa niż Nowy Rok, większa niż karnawał, jeśli wygramy będzie impreza, jakiej nie widzieliście!”. Kibice Gremio odpowiedzieli znienawidzonym przez “flamenguistas”: “Ela, ela, ela, silencio na favela!”, obrażając w ten sposób większość fanatyków Flamengo, którzy wywodzą się z biednych dzielnic, faveli.

Trafienie dla gości uciszyło cały stadion, jest tak jak wtedy, gdy Urugwaj strzelił tu gola Brazylii w 1950 roku, w obecności ponad 200 tysięcy widzów. Goście tańczyli sambę i na chwilę zapomnieli, że pomogli Internacionalowi. Szok pogłębił się, gdy na wielkim telebimie kibice Flamengo ujrzeli, jak gola strzela Internacional. Na tę chwilę to on jest mistrzem. Wyrównał David, Adriano starał się jak mógł, ale bramkarz gości Marcelo Grohe bronił wszystko. Wreszcie nadszedł ten moment: Petković dośrodkowuje z rzutu rożnego, Ronaldo Angelim uderzył głową. 2:1. Ludzie całują się, tańczą, płaczą, modlą się, ale do końca pozostało 20 minut. Flamengo dowozi wynik, zaczął się karnawał, choć pora roku przecież jeszcze nie ta.

A tak to leciało z perspektywy Maracany:

Reklama

I teraz najlepsze. Kibic Internacionalu, który myślał już, że to jego klub jest mistrzem. Dziennikarz szybko wyprowadził go z błędu, informując, że padł właśnie gol dla Flamengo.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...