Radosław Leniarski, zanim dołączył do kierowanej przez Michała Szadkowskiego krucjaty antykibolskiej, jawił nam się jak poważny dziennikarz, z dobrym piórem i jakimiś tam zasadami. Dobre wrażenie prysło. W wywiadzie z Donaldem Tuskiem do wypowiedzi premiera dziennikarz GW dopowiada: “Aresztowano ponad 700 kiboli, którzy maszerowali ulicami Warszawy na stadion Polonii bez biletów, za to wielu z tasakami, łańcuchami i maczugami”.
Przypomnijmy, że przy kibicach Legii znaleziono wówczas jeden widelec (łyżki nie). Pytanie – czy Leniarski w swojej walce z “kibolami” posunie się do każdego kłamstwa? Etyka już się nie liczy? Można wymyślić wszystko? Łgać? Tasaki? Maczugi?! A może jeszcze łuki i zatrute strzały? Może dzidy? Przecież Leniarski musiał wiedzieć, jako bojownik w walce z kibolami, że tam znaleziono tylko widelec.
Ale nie, wolał puścić w świat treści kłamliwe. Świadomie? Czyli jest podłym manipulantem? Czy nieświadomie? Czyli nie przygotował się do zajęć?
Skoro można napisać coś takiego, to znaczy, że można napisać już wszystko. Na przykład: “Aresztowano ponad 700 seryjnych gwałcicieli, którzy maszerowali ulicami Warszawy na stadion Polonii bez biletów, za to z bronią palną, wyrzutniami rakiet ziemia-ziemia. Poprzez kopulację zarażali HIV napotkane sklepikarki”. Jeśli Leniarski będzie chciał użyć tego cytatu – ok, dajemy go darmo, bez praw autorskich. Oczywiście tekst jest nieprawdziwy, ale to – jak rozumiemy – najmniejszy problem. Tusk może powiedzieć swoje, Leniarski dodać co mu się żywnie podoba. Wszyscy będą zadowoleni.
Premier, który odwiedził redakcję “GW”, tak wspomina przywołane zdarzenie: “Nie wiem, czy pan pamięta, że ostatnio – a mógłby to być moment przełomowy – dostaliśmy po głowie, ja i ówczesny wicepremier Grzegorz Schetyna. Prawdę mówiąc, zdębiałem, gdy usłyszałem, jak kilku parlamentarzystów PiS zaczęło na nas bardzo głośno krzyczeć, gdy policja zatrzymała bardzo dużą grupę kibiców Legii. Akcja była masywna, twarda. Nagle się okazało, że te działania spotkały się z krytyką opozycji i niektórych dziennikarzy. Czy dlatego, że ci z PiS, którzy najbardziej ubolewali, może nigdy nie byli na stadionie? Jeśli im się wydawało, że to, co zrobiła policja, było brutalne, to może dobrze byłoby, aby poszli na niektóre trybuny i zobaczyli, co to jest brutalność”.
Wypada tylko mieć nadzieję, że Tusk – jako cwany człowiek – mówił to tylko dlatego, że dziennikarze “GW” to właśnie chcieli usłyszeć. W przeciwnym razie musielibyśmy uznać go za człowieka, który uważa, że można nadużywać władzy. Zgodnie z jego logiką, za chwilę będziemy mieli policję strzelającą w potylicę potencjalnym mordercom (oraz ich znajomym), wsadzającą sztuczne penisy w dupy domniemanym gwałcicielom (oraz ich znajomym) oraz ucinającą ręce potencjalnym złodziejom (oraz ich znajomym). My byliśmy brutalni? Zobaczcie jacy oni potrafią być brutalni! Winnych oczywiście wskazywać będą dziennikarze opiniotwórczych mediów, a sąd okaże się zbyteczny. Wystarczy Leniarski.