Jeśli myśleliście, że polska piłka upadła na dno, to gdzie jest w takim razie kinematografia? Jedna polska aktorka robi karierę na Zachodzie – ta, która dała się przelecieć Colinowi Farellowi (nie ma co, rola życia). Szał trwa. Kinga Rusin z kamerą leci do niej kilkanaście tysięcy kilometrów i nagrywa rozmowę w jakiejś wynajętej na godzinę willi z basenem i gigantycznym ogrodem, żeby pokazać, w jakich to luksusach nasza gwiazda żyje. Szczyt żenady pod tytułem: “do siebie was nie wpuszczę, ale pochwalić się muszę”. Nasza wielka aktorka opowiada o lepieniu pierogów, bo przecież nie o rolach… Nigdzie nie gra.
Może więc z tymi naszymi piłkarzami nie jest tak najgorzej? Gdzieś tam jednak grają, coś tam widzieli. Dudek nie chwali się tym, że dosiadł go Benitez, Kuszczak nie lansuje się na seksie z Fergusonem. Ileś piłek musieli złapać, ileś meczów wygrać, by wdrapać się tam, gdzie teraz są. Ale wiadomo – piłkarz w Polsce to zawód specjalnej troski, powszechnie pogardzany. Co innego “artysta” – “artysta” jest szanowany. Taka Alicja Bachleda-Curuś chwali się, że w USA zagrała w jakimś filmie “Trade”, który wprawdzie premierę miał w 2007 roku, ale do dziś go nikt nie widział. Teraz ma powód jeszcze lepszy – seks z Farellem. Wow. Zakończony wpadką. WOW. Jest wielka!
Pytanie, komu bliżej do światowej kariery – polskim piłkarzom czy polskim aktorom, odpowiadamy: piłkarzom. Co nie przeszkadza się aktorom z piłkarzy śmiać, zgodnie z powiedzonkiem: “Z kogo się śmiejecie? Sami z siebie się śmiejecie”.
Do czego zmierzamy? Tak okrężną drogą i przydługim wstępem do… Piłkarskich Oskarów, nieodłącznie – dzięki nazwie – kojarzącym się z Hollywood (chociaż kto był w Hollywood, ten wie, że to miasto brzydkie niczym Piaseczno, tylko że z neonami). Mamy trochę wrażenie, że piłkarze z polskiej ligi mniej więcej tak zasługują na jakiegokolwiek Oskara, jak Alicja Bachleda-Curuś. Zajmują się głównie dawaniem dupy, zwłaszcza w czasie spotkań poza granicami kraju.
Sami powiedzcie – czy ma w Polsce sens plebiscyt na najlepszego bramkarza ligi, skoro w trójce jest miejsce dla Pawełka? Czy ma sens głosowanie na najlepszego pomocnika, jeśli jednym z nominowanych jest Iwański (zasłużył, ale w 2007 roku)? Z konieczności trzeba trzech trenerów, bo taki regulamin, więc łapie się nawet “Franz” Smuda, dla którego rok 2009 był jednak klęską. Wśród dziennikarzy prasowych – Dariusz Tuzimek, mimo że nie jest dziennikarzem prasowym. Odkryciem od 2006 roku nieprzerwanie pozostaje Kamil Grosicki i niewykluczone, że w 2015 też wygra tę szlachetną kategorię. I tak dalej.
Stąd nasz apel – dajmy sobie spokój z tymi Oskarami, bo wybieranie najmniejszej pierdoły w towarzystwie jest jednak wciąż wybieraniem pierdoły. Jest oczywiście w lidze kilku pełnosprawnych facetów, ale raczej kilku niż kilkunastu. Nie wbijajmy ich specjalnie w dumę, bo pomyślą, że są naprawdę wybitni i ważni. A przecież nie są. Poczekajmy na lepsze czasy. Nagradzajmy, jak już będzie kogo. Albo chociaż zmieńmy nazwę, na cokolwiek – na przykład z Oskara z mosiądzu na Kopaczo-Biegacza z drewna.