Na portalu niezalezna.pl znaleźć można fajny, mocno ironiczny tekst, że PZPN chce zakazać hymnu (wklejamy treść artykułu poniżej). Jako pierwszy głos zabrał Michał Szadkowski z „GW”, który z ironią musi być bardzo, bardzo, bardzo, bardzo na bakier. Aż odezwał się na swoim blogu (co z kolei możecie zobaczyć powyżej). Drogi Michale – wiadomo, że tego dokładnie nie napisałeś. To satyra. Czy chcesz, czy nie – stałeś się symbolem debilnych tekstów na temat bezpieczeństwa na stadionach. Ktoś się spodziewał, że z dwójki działacz PZPN – dziennikarz tekstu nie załapie ten drugi? My jesteśmy szczerze zdziwieni.
Treść artykułu:
Na nadzwyczajnym posiedzeniu zebrać ma się jutro Wydział Dyscypliny PZPN. Jak powiedział nam jego szef Andrzej Bińkowski, podczas posiedzenia omówiona ma być sprawa wyjątkowo bulwersującej przyśpiewki kibolskiej – Mazurka Dąbrowskiego. Zdaniem działaczy PZPN narusza ona aż trzy punkty regulaminu rozgrywek.
Po pierwsze, Mazurek Dąbrowskiego ma charakter ewidentnie polityczny, co jest sprzeczne z przepisami UEFA, zakazującymi mieszania sportu z polityką. Wymieniony w tytule utworu Dąbrowski, przebywający czasowo na ziemi włoskiej, mieszał się do polityki, organizując tzw. legiony. Co gorsza, w czasie chuligańskich zajść z 1794 roku ów osiłek uzbrojony w niebezpieczne narzędzia bił się z Rosjanami, za które to naruszenie zasad bezpieczeństwa, porządku publicznego oraz ustawy o imprezach masowych zgodnie z obowiązującym prawem trafił za kratki.
Po drugie, utwór stanowi akcent „niezwiązany z meczem i rozgrywkami”, czego regulamin wyraźnie zabrania. Gdyby Dąbrowski, zamiast organizować na ziemi włoskiej bojówkę, grał w piłkę w AC Milan, złamania regulaminu by nie było.
Po trzecie, wymieniona kibolska przyśpiewka ewidentnie nawołuje do przemocy. I to nie do umówionej w lesie ustawki, podczas której jej uczestnicy biją się na gołe pięści, tylko do walki z użyciem niebezpiecznych ostrych narzędzi, tzw. „sprzętu”, czego dowodem sformułowanie „szablą odbierzemy”.
Co najgorsze – działacze PZPN ustalili to po konsultacjach ze stowarzyszeniem „Nigdy Więcej” – jest to nawoływanie do przemocy na tle narodowościowym, jątrzenie przeciwko obcym, o czym świadczą niezbicie słowa „co nam obca przemoc wzięła”. W tej sytuacji zakaz śpiewania tego ewidentnie chuligańskiego utworu, przynajmniej dopóki jego treść nie zostanie zmodyfikowana zgodnie z zaleceniami PZPN, jest przesądzony.
Kluby, których kibice nie podporządkują się zakazowi, będą automatycznie karane grzywną 5 tysięcy złotych, natomiast wobec samych kibiców wydawany będzie zakaz stadionowy. Jak powiedział nam prezes Legii Warszawa Leszek Miklas, jest on gotowy na kompromis z kibicami – kary wobec nich za wymieniony czyn wymierzać będzie nie on sam, a niezawisła sędzia Anna Maria Wesołowska z TVN.
Pomysł PZPN zdecydowanie popiera Michał Szadkowski z „Gazety Wyborczej”. Działania PZPN są oczywiście spóźnione, ale lepiej późno niż wcale. Wszyscy moi koledzy z „Gazety Wyborczej” chodziliby na mecze z dziećmi, żonami, babciami, dziadkami, ciociami, partnerkami i partnerami, gdyby nie fakt, że nie mają ochoty wysłuchiwać, jak nad uchem wydziera im się pijany nasterydowany troglodyta, wykrzykujący kogo to on nie potnie szablą i jak bardzo nienawidzi obcych – czytamy na blogu Szadkowskiego.