Ponieważ za każdym słowem Leo Beenhakkera czai się kłamstwo, postanowiliśmy zweryfikować ostatnią jego opowieść o tym, że w Mariborze w hotelu pożegnał się z każdym piłkarzem, rozmawiając w cztery oczy. Prawie się wzruszyliśmy, kiedy sprzedawał tę historyjkę.
Niestety – kłamał. Jak zawsze. Facet jest niereformowalny. Kłamanie przychodzi mu z taką łatwością, z jaką Zdzisławowi Kręcinie pożeranie golonki. Sprawdziliśmy to u kilku zawodników i byli wyraźnie zaskoczeni bajkami (byłego na szczęście) selekcjonera. My zaskoczeni nie jesteśmy. Bylibyśmy w szoku, gdyby przestał kłamać.