Nie tak dawno napisaliśmy na Weszło! o tym, że Jakub Błaszczykowski mógł grać w Lechu Poznań, ale rozbieżności co do kontraktu wyniosły 500 złotych. I nie zagrał. No i od razu zaroiło się w komentarzach od “wszystko wiedzących”. Ł»e nie 500, tylko znacznie więcej i że w ogóle to trzeba było za niego płacić 90 tysięcy…
Dziś głos zabrał sam zainteresowany. W “Przeglądzie Sportowym” rozmowa z Kubą.
– Niedawno dość głośno było o pańskiej, krótkiej przygodzie z Lechem Poznań. Kilka lat temu był pan na testach w Poznaniu, ale nie podpisano z panem umowy. Rozeszło się ponoć o 500 złotych!
– Coś takiego miało miejsce i chyba było to mniej, niż pięćset zł. Może Lech miał jakieś kłopoty finansowe?Nieważne, choć anegdota niezła. Absolutnie nie żałuję, że tak potoczyła się moja kariera. Przeżyłem super chwile w Wiśle Kraków, w której się wypromowałem. Teraz jestem w dobrym miejscu, czyli w Dortmundzie. Gram w reprezentacji i jeśli miałbym na coś narzekać, to chyba tylko na ten mecz z Irlandią Północną.
Drodzy kibice – my nie piszemy bajek. Być może w Lechu z czasem zorientowali się, że brak porozumienia z Błaszczykowskim to kompromitacja i wymyślili historię o dodatkowych kosztach. W wersje oficjalnie nie radzimy wierzyć. Nigdy.