“Przegląd Sportowy” nie przestaje nas zaskakiwać. Dzisiaj dowiedzieliśmy się, że Jan Mucha w zasadzie w niczym nie ustępuje Petrowi Cechowi, a w niektórych elementach gry nawet go przewyższa. Ł»e też świat mógł się tak bardzo pomylić? Ł»e też Mucha zarabia przez rok tyle, co Cech w tydzień? Skandal.
Przeanalizujmy. Obaj są w tym samym wieku. Cech lepiej gra nogami i na przedpolu, za to Mucha jest lepszy na linii, lepiej czyta grę i ma lepszy refleks. Wznawiają tak samo, chwytają tam samo i współpracują z obrońcami tak samo. Jedyne, co sprawia, że na ostatniej prostej gorszy piłkarsko Cech osiągnął przewagę to doświadczenie oraz osiągnięcia.
Hmmm. Osiągnięcia? 8:6 dla Cecha. Faktycznie. W końcu on ma tylko: dwa mistrzostwa Anglii, dwa Puchary Anglii, dwa Puchary Ligi, dwie Tarcze Wspólnoty, jakiś tam finał Ligi Mistrzów, był mistrzem Europy do lat 21 i brązowym medalistą EURO 2004, zaledwie trzykrotnie wybierano go najlepszym bramkarzem w Europie i dwa razy najlepszym w Premiership. Tytułu piłkarza roku w Czechach (zdobytego dwukrotnie) też nie ma co wspominać.
A Mucha? Dwa triumfy w lidze słowackiej z Ł»iliną (choć w roli rezerwowego) oraz Puchar Polski i Superpuchar z Legią. To w zasadzie prawie to samo. Jak byk – 8:6 dla Cecha. Nie 10:0, nie 9:1. 8:6!
Aha, jeszcze doświadczenie i minimalna przewaga Cecha (8:7). W końcu Mucha rozegrał w swojej karierze całe 101 meczów ligowych (Słowacja plus Polska), a Cech 277 (Czechy, Francja, Anglia). Takich głupot jak europejskie puchary czy wielkie imprezy nie uwzględniamy, bo po co? Biorąc pod uwagę, że Mucha grał w Wodzisławiu, a Cech nie, to powinien być remis.
