Kiedy Józef Wojciechowski zatrudniał Henryka Apostela, pisaliśmy tak: “Polonia Warszawa ma nowego dyrektora sportowego – Henryka Apostela. Czyli nic się w tym klubie nie zmieni, bo Apostel to – niech pan nam wybaczy, panie Heniu – leń śmierdzący. Może i coś tam wie, może i jakieś własne spostrzeżenia miewa, ale raczej się z nimi nie dzieli. Popierdzi w stołek, weźmie kilka pensji, obejrzy mecze (albo i nie), a poza tym będzie spał. No i będzie jeszcze grał w szachy sam ze sobą. Ale widocznie Michał Listkiewicz uznał, że trzeba swojego druha jakoś zagospodarować. I dzięki swoim koneksjom, wcisnął go na dyrektorski stołek do Polonii”.
No i wystarczyło nas posłuchać. A tak faktycznie zramolały Heniek zdążył wziąć kilka pensji, zanim go wywalili. No tak – wywalili. Dzisiaj w “Gazecie Wyborczej” czytamy: “Nikt w klubie nie dostrzegł jednak efektów jego pracy. Podpisując kontrakt, klub zawarł w nim opcję wypowiedzenia. – Teraz z niej korzystamy – mówi wiceprezes Polonii Piotr Ciszewski”.