Wszyscy rzucili się na Eduardo, który wymusił rzut karny w meczu Arsenal – Celtic, a przecież w naszej ekstraklasie też żenujących aktorów nie brakuje. Na najgorszego wyrasta Janusz Gancarczyk ze Śląska Wrocław. Próbował oszukać sędziego w meczu z Polonią, próbował i dziś – w meczu z Lechią.
A szkoda, bo przeprowadził fantastyczny rajd. Naprawdę – mógł być wielki, wystarczyłoby, żeby poszedł do końca, spróbował strzelić gola. Gdyby się udało – miałby pamiątkę na całe życie. A tak – tylko się ośmieszył. Ł»enada, dno, wstyd. Za czterdzieści lat zamiast pokazać wnukom film z bramką, pokaże im, że zachował się jak łajza?
Prośba do Gancarczyka – obejrzyj sobie filmik o Beście, pierwsze półtorej minuty możesz przewinąć. Ale potem zobaczysz, dlaczego Best stał się legendą. W skrócie – bo nie kładł się jak pizda (dosadne – trudno).