Pisaliśmy niedawno, że w Zagłębiu Lubin dojdzie do nieoczekiwanej zmiany dyrektora sportowego – zamiast Jakuba Jarosza, ignoranta zresztą, będzie pracował inny ignorant, Dariusz Machiński.
Machiński przyjechał do Lubina, ustalił warunki umowy, Jarosz zdołał się nawet pożegnać. Na łamach lokalnej gazety stwierdził: – Nie wiem, jakie były powody mojego zwolnienia. Nie czuję żalu, bo takie rzeczy w branży piłkarskiej się zdarzają. Czuję jednak rozgoryczenie co do sposobu, w jaki się ze mną pożegnano.
Ale potem się zaczęło się zamieszanie, bo Jarosza zaczęło bronić jego towarzyskie zaplecze. O dziwo, niektórzy mieli tyle odwagi, by kwestionować polecenia wychodzące z otoczenia wicepremiera Grzegorza Schetyny. Po długich bojach ustalono, że też zostanie w klubie i dyrektorów będzie dwóch. Kubuś oraz zesłany przez Platformę Obywatelską Machiński. Z tym, że ten drugi oficjalnie jest “dyrektorem Zarządzającym i Pełnomocnikiem Zarządu ds. Rozwoju i Sportu”. Ciekawe, czy mu się to zmieści na wizytówce?
Mnożenie etatów trwa w najlepsze. A warto dodać, że Machiński ma niebywałe kwalifikacje – jest wszak byłym reprezentantem Polski w kajakarstwie. Na pewno w okresie urlopowym zorganizuje swoim piłkarzom jakiś fajny spływ.