Piłkarze mają często problem z realną oceną sytuacji. Kiedy wszyscy mówili, że odstawiony od składu Wojciech Kowalewski jest w Iraklisie Saloniki skończony, to on twierdził: – Powrót do Polski będę pewnie jeszcze kiedyś rozważał, ale jeszcze nie teraz. Mój kontrakt z Iraklisem Saloniki obowiązuje do 2010 roku, a mam już ofertę przedłużenia go o kolejne dwa lata. Zresztą nie tak dawno już przecież do naszej ekstraklasy wróciłem…
Hmm, to wypowiedź sprzed miesiąca. Teraz Kowalewski nie ma ani oferty przedłużenia kontraktu z Iraklisem, ani nawet kontraktu do 2010 roku. Czyli – jest bezrobotny. On o swoich problemach opowiadał tak: – Uważam, że bardzo dobrze wykonywałem swoją pracę i trener nie miał powodów, by odstawić mnie od składu. Nie zagrałem w czterech meczach i on akurat po nich pożegnał się z zespołem. Poszło mu o moje nieporozumienie z jednym z masażystów, które my szybko sobie wyjaśniliśmy, a trener wplątał się w spór jako strona. Liczył, że będę go przepraszał, a ja nie miałem za co. Poczuł się urażony. Cóż, nie ukrywam, że liczę, że łatwiej dogadam się z Olegiem Protasowem. Także dlatego, że po rosyjsku a nie grecku.
Łatwiej? Chyba nie. Nawet nie zdążycie sobie podać ręki. Kowalewski jest aktualnie przymierzany do Jagiellonii Białystok. Najwidoczniej znalazł się chętny na kupno utalentowanego Rafała Gikiewicza.
– Pozostajemy w kontakcie i ustalamy pewne szczegóły. Dobrze znamy klasę Wojtka, więc żadne testy nie są potrzebne. Niedługo powinno wyjaśnić się, czy podpiszemy umowę – mówi Cezary Kulesza, najważniejsza osoba w Jagiellonii.