Czegoś tak absurdalnego chyba jeszcze nie widzieliśmy. Przypomina się krzyk „Fryzjera”: „Sędzia, gramy do skutku!”. No ale tym razem naprawdę nie było wiadomo, komu arbiter chce pomóc. Może po prostu marzył, aby stać się gwiazdą youtube’a?
Reklama
28 maja 2009, 14:50 • 1 min czytania
Czegoś tak absurdalnego chyba jeszcze nie widzieliśmy. Przypomina się krzyk „Fryzjera”: „Sędzia, gramy do skutku!”. No ale tym razem naprawdę nie było wiadomo, komu arbiter chce pomóc. Może po prostu marzył, aby stać się gwiazdą youtube’a?