Przedziwnym facetem jest Jacek Grembocki. Chcielibyśmy, żeby objawiła nam się nowa trenerska gwiazda, ale coś czujemy, że raczej objawił się kolejny stuprocentowy oszołom. Zaangażowany, nawet bardzo, ale jednak oszołom. Uwaga – z takimi trzeba na dystans! Facet na razie zdołał w całej karierze wygrać JEDEN mecz ligowy – i to dlatego, że przeciwnik strzelił samobója – za to sadzi się, jakby co najmniej wziął z marszu całą Primera Division. I nie dostrzega w tym wszystkim własnej śmieszności. Jacuś, spuść powietrze, bo się tak nadymasz, że zaraz pękniesz! I kto będzie sprzątał?
Grembocki najpierw dał popis w programie Orange Sport, a potem poprawił w “Polsce”. No i spostrzeżenia mamy następujące…
1. Kompleksy jak stąd do Honolulu. Uwielbia bezustannie mówić o sobie – jakim to był świetnym piłkarzem (całe 7 spotkań w reprezentacji Polski, czyli ledwie 7 więcej niż ty, nasz przeciętny czytelniku), jakie to miał ogromne osiągnięcia i z jakiej to dobrej strony pokazał się jako szkoleniowiec Znicza Pruszków. Hmmm… Znicza? Tego Znicza, który na trzy kolejki przed końcem miał 7 punktów przewagi nad rywalem w walce o awans do ekstraklasy, ale potem zdołał zdobyć tylko jeden punkt i przerżnął dorobek całego sezonu? Będziemy to przypominać, bo Grembocki najwyraźniej obrał taktykę “wmówię wszystkim, że w Zniczu odniosłem sukces”. Sorry Jacuś, ale to zbyt karkołomne, abyśmy mogli to przełknąć.
2. Charakter – facet ma temperament, ma charyzmę, ale niestety jeszcze do tego się odzywa z prędkością karabinu maszynowego. I wtedy czar pryska. Zobaczycie, w ciągu dwóch lat będzie pośmiewiskiem wśród piłkarzy całej ligi. Grembocki wszystko widział, wszystko wie, wszystko wygrał. Jak już zawodnicy będą mieli po dziurki w nosie jego przechwałek, to się zacznie. Ale pal licho przechwałki! Najgorsze jest jego lizusostwo, podpadające pod skrajne zaślepienie. Przykładów, przyprawiających o wymioty, mieliśmy ostatnio aż nadto. Teraz Grembocki stwierdził: “Może nie mamy bazy, ale mamy wynajmowane za 40 tysięcy boisko treningowe ze sztuczną nawierzchnią. Mamy autobus, który nas tam codziennie wozi. A co mają inne kluby? Legia? Dwa koślawe boiska. Wisła, Górnik – po jednym boisku. Mamy od nich lepsze boisko. Jaka jest tu różnica? Lechia Gdańsk nie ma żadnego”.
3. Absolutny brak klasy. OK, przejął zespół po Kaczmarku w dziwnych okolicznościach. Gdyby miał klasę, to by oznajmił: “Przepraszam bardzo, na temat trenera Kaczmarka nie będę się wypowiadał. Dostałem szansę poprowadzenia zespołu ekstraklasy i tylko na tym się teraz koncentruję”. Ale nie – on z pianą na ustach tego Kaczmarka atakuje. Kilka cytatów…
– Byłem w Górniku Zabrze. To był Real Madryt polskiej piłki, Bobo by musiał zdejmować buty, aby wejść do tego klubu. To on nie widział dobrze zorganizowanego klubu.
– Ale ja nie jestem jak Kaczmarek. Jemu bardziej potrzebna jest mamona. To on mnie wysyłał do banku, żebym sprawdził, czy pieniądze z umowy wpłynęły już na konto, bo wtedy on wiedział o tym, że wpłynęły też na jego. Słoma mu z butów wystaje. Byłem jego oddanym pracownikiem, a on mnie tak szkaluje, mówi, że mi tylko o kasę chodzi. To on w Polonii nic nie robił i brał za to kasę, więc kazali mu odbierać telefony, żeby go czymś zająć. On wypisuje bzdury na człowieka, który mu ogromną kasę płacił, a teraz tej kasy nie ma, i mną próbuje wycierać dupę!
– Dziesięć punktów w czterech meczach? Jakie to osiągnięcie? Ja co prawda mam tylko cztery punkty, ale ja mam dwadzieścia lat przed sobą, jemu pozostało góra trzy. Ja zrobię wszystko, by mieć lepsze osiągnięcia. A Kaczmarek jest wściekły, bo po nim objąłem funkcję trenera.
– Kaczmarek gra człowieka, który jest bardzo skrzywdzony. W rzeczywistości jest inaczej i będę o tym świadczył w PZPN, bo nie słyszałem, by był zwalniany. Gdy został trenerem Polonii myślał, że złapał Pana Boga za nogi, ugrał swoje, a potem zwiał. Zrobił mi w ten sposób wielki kłopot. Prezes bardzo prosił Kaczmarka, żeby został w klubie. Chcieliśmy wszystko odkręcić, ale trener wiedział, że będzie siedział na beczce i będzie miał złą prasę. “Jestem wielki, odchodzę!”
Faktycznie – straszny kłopot zrobił “Bobo” Grembockiemu. A Józef Wojciechowski to prosił go i prosił: – Zostań, Boguś, nie odchodź… Jezu, dla kogo te bajeczki? W ogóle to wszystko się kupy nie trzyma – niby dlaczego po 10 punktach w 4 meczach trener miałby mieć złą prasę? A już zdanie o tym, że Kaczmarka za trzy lata w piłce nie będzie, a Grembocki będzie przez dwadzieścia, to zwykłe wieśniactwo. Kaczmarka może za trzy lata nie będzie, ale jak tak dalej pójdzie, to Grembockiego nie będzie za rok. Czego mu nawet życzymy. Przynajmniej do czasu, aż zmądrzeje.
A na razie piłkarzom Polonii radzimy zakup tej książki…