Niestety, fakty są druzgocące – Leo Beenhakker przynosi pecha. Już kiedyś wziął sobie urlop, żeby poprowadzić w barażach o Puchar UEFA swój ukochany Feyenoord Rotterdam. Wtedy ten urlop był bardzo krótki, bo zanim się Leoś spostrzegł, już było po dwumeczu z Groningen.
Teraz też ciągłe picie kawy na stadionie w Rotterdamie niewiele Feyenoordowi pomogło. Leo patrzył, patrzył i wypatrzył wynik 0:4 u siebie z NAC Breda. Na pewno reprezentacja Polski bardzo na tych obserwacjach skorzysta.
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT