Dokonuje się chyba historyczna przemiana. Nawet w “GW” zauważają, że Leo Beenhakker kpi sobie z polskiej piłki. A jak oni to dostrzegli, to znaczy, że już dostrzegli to ABSOLUTNIE WSZYSCY. Dziś zamieszczono krótką, ale jakże zabawną rozmówkę z naszym narodowym (choć importowanym) krętaczem.
– Jak się panu podobał mecz Wisły z Legią?
– Rozmawialiśmy o tym tysiąc razy. Nie chcę się wypowiadać na ten temat. Jestem trenerem reprezentacji Polski, muszę być bezstronny.
Oglądał pan to spotkanie na żywo?
– Nie, zajmowałem się innymi sprawami związanymi z piłką. Wykonywałem swoją robotę. Mecz z Krakowa obejrzę na DVD.
Dlaczego selekcjonera reprezentacji zabrakło na meczu, który może decydować o mistrzostwie Polski?
– Nie mogę jeździć na każde spotkanie. Dziennikarze wysyłają mnie wszędzie. A to mam zobaczyć mecz Cracovii, a to Bełchatowa. Wypełniałem swoje obowiązki gdzie indziej. Dlaczego nikt mnie nie zapyta, co robiłem w sobotę?
A co pan robił?
– To moja sprawa. Nie muszę wszystkiego ujawniać. Wiem, co mam robić, i robię to.
Chętnie byśmy to skomentowali. Ale komentarz chyba zbyteczny…
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT