Jerzy Engel sprzedał nam ostatnio bajeczkę o tym, że Lechia dzwoniła do niego, by się doradzić, kogo zatrudnić na trenera. Oczywiście pachniało to kłamstwem na kilometr, więc popytaliśmy tu i tam. Już wiemy, wąs znowu minął się z prawdą – gdański klub zaproponował pracę właśnie jemu. Nie pytał o radę, tylko oferował kontrakt. Niestety, jak Engel podał kwotę, którą chce zarabiać, to rozmówcy spadli z krzeseł.
Lechia byłaby w stanie zapłacić mu 20, może 25 tysięcy miesięcznie plus premie. Skoro – jak mówi nasz informator – suma zrzucała z krzeseł, to znaczy, że Engel krzyknął powyżej 50. Z jednej strony nie ma się mu co dziwić – w PZPN zarabia godnie, więc po co miałby na siłę zmieniać posadę?
Ale, panie Jerzy, to żaden wstyd odrzucić ofertę. Tylko prosimy nie kręcić.
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT