W sobotę o 10 rano sztab medyczny poinformował mnie, że Łukasz Fabiański nie może grać. To moja odpowiedź na pytanie, dlaczego wystawiałem Boruca – stwierdził Leo Beenhakker. Z tego wynika, że gdyby Fabiański nie dostał sraczki, to grałby Fabiański?
Od tego tylko krok do stwierdzenia, że gdyby z kolei zagrał Fabiański, to byśmy nie przegrali. Zwłaszcza, że Leo stwierdził, iż oba zespoły zagrały kiepski mecz, a o wyniku zdecydowało błędy indywidualne.
Hmm… Jak dla nas to słabo zagraliśmy jednak tylko my, a rywale mogą być z siebie bardzo zadowoleni. Ale widocznie się nie znamy. Leo się zna. Gra była wyrównana, tylko Boruc zawalił. A Boruc zawalił, bo Fabiański siedział w kiblu. Gdyby nie to, właśnie byśmy szykowali się na wyprawę do RPA, a Marta Alf prasowałaby dla Beenhakkera koszulę na odbiór nagrody dla Człowieka Roku.
Proponujemy, aby wydarzenia z Belfastu posłużyły za inspirację do nakręcenia czwartej części filmu “Efekt Motyla”. Kto oglądał, ten wie o co chodzi.