Zgodnie ze znanym polskim zwyczajem, kibice Lechii Gdańsk odwiedzili dzisiaj piłkarzy, w celu uzmysłowienia im, że powinni się bardziej starać. Tajemnicą klubowej szatni jest, czy ktoś dostał w cymbał, czy też skończyło się tylko na krzykach i groźbach. Bo krzyki to było aż słychać poza budynkiem klubowym, mimo zamkniętych okien.
W każdym razie nie był to najsympatyczniejszy dziś dla podopiecznych Jacka Zieliński. Dla samego „Zielka” zresztą też nie. Ale można być pewnym, że trener Lechii nie byłby w stanie zrobić zawodnikom takie „suszarki”.
W najbliższej kolejce Lechia zagra na wyjeździe z Odrą, a potem podejmie Bełchatów. Można być pewnym, że piłkarze będą grali w tych meczach jak o życie. Dosłownie.