“W meczu Legii z Górnikiem na pewno nie zabraknie pięknych goli, bo oba zespoły mają w swoich szeregach piłkarzy, którzy potrafią huknąć z dystansu tak, że bramkarz nawet nie zdąży zareagować. Specjalistami od takich uderzeń są Adam Marciniak (21 l.) z Górnika i Takesure Chinyama (27 l.) z Legii” – donosi “Fakt”.
Yyy? Specjalistami? Marciniak od biedy jeszcze tak – w końcu strzelił w tym sezonie AŁ» JEDNEGO GOLA i to właśnie z dystansu. Coś nam podpowiada, że więcej w karierze tak jak w spotkaniu z Lechem już nie uderzy, ale niech tam – na dziś zróbmy z niego specjalistę. Marne, bo marne, ale jakieś podstawy są.
Ale Chinyama?! Facet potrafi strzelać gole – bez dwóch zdań. Tylko czy choć jednego udało mu się uzyskać uderzeniem spoza pola karnego? Oczywiście nie ma czegoś takiego jak definicja strzału z dystansu, ale chyba jednak ta granica 16 metrów jest granicą przyzwoitości, co? A specjalista to i z 25 metrów załaduje, kiedy trzeba. Natomiast Chinyama kopiący z dystansu to gwarantowana strata piłki i to w sensie dosłownym – aktualnie stadion na Łazienkowskiej przekopać jest bardzo łatwo.
W tekście wypowiada się też Tomasz Jarzębowski. Mówi o Chinyamie: – Ten to ma prawdziwą armatę w nodze. Jeżeli tylko piłka mu dobrze usiądzie na stopie, to możemy być świadkami naprawdę pięknego gola. Myślę, że podobnej urody, co ten Marciniaka z ostatniego meczu z Lechem.
Jezu, ludzie, nie róbcie z czytelników idiotów. Chinyama gra w polskiej lidze już kilka lat i dał się poznać z różnych stron. Między innymi z tej, że W OGÓLE nie umie kopać z dystansu.
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT