Sławomir Rutka, były piłkarz Korony (a wcześniej między innymi Legii Warszawa i Widzewa Łódź) popełnił samobójstwo. Znajomi są w szoku – to był zawsze miły, uśmiechnięty, bardzo dobrze ułożony facet. Jego życie skomplikowało się, gdy trafił do Kielc, gdzie – chcąc czy nie, nie nam to teraz osądzać – zamieszał się w aferę korupcyjną. Jest całkiem możliwe, że to pierwszy piłkarz, który nie uniósł ciężaru potępienia, jakie spada na zawodników.
Rutka miał 33 lata. Jak na piłkarza miał nietypowy charakter – cichy, spokojny, do bólu kulturalny, nawet chyba nie przeklinał. Jego kariera przedwcześnie się skończyła za sprawą Dariusza W. i jego asystenta Andrzeja W., którzy uznali, że w polskiej piłce nie da się wygrywać bez kupowania meczów. Wkrótce miał ruszyć proces, w którym Rutka – jako jeden z kilkunastu piłkarzy (cała ówczesna drużyna) – miał być oskarżonym. W polskiej ekstraklasie rozegrał 69 spotkań.
Wiadomo, że aferę korupcyjną bardzo przeżywał. W końcu nie wytrzymał. Odwiózł dzieci do rodziców, poczekał aż żona pójdzie do pracy. I powiesił się.
Był jednym z piłkarzy, którzy zasłynęli piosenką o Grzegorzu Piechnie…
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT