Leo Beenhakker z dalekiej (choć nie tak bardzo) Holandii wysyła pozdrowienia wszystkim kibicom w Polsce i informuje, co będzie robił w najbliższych dniach. To prawdziwy przełom w polityce informacyjnej sympatycznego selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski – jeszcze nigdy dotąd Leo nie chwalił się, na jaki mecz ma zamiar pojechać. Tymczasem teraz powiedział dziennikarzowi “Polski” tak: – A możecie napisać w swojej pier… gazecie, że w sobotę będę oglądał Ireneusza Jelenia w Auxerre? Możecie dać to na pierwszej stronie waszej pierd… gazety?!
Na pierwszej to może nie, ale dali to! Dali! Przeczytaliśmy, dziękujemy, jesteśmy wzruszeni. Leo – choć z typową dla siebie szorstkością, do której jednak przywykliśmy – zdecydował się na prawdziwy dialog. Jak tak dalej pójdzie, zostaniemy wręcz zasypani informacjami, co też się w naszej kadrze dzieje. Już przecież wiadomo, że w czwartek Beenhakker będzie na pierd… meczu Lecha z Udinese.
Swoją droga, zapewne nie chodziło o Auxerre, tylko Le Havre, bo tam zagra zespół Ireneusza Jelenia w ten weekend. Jechanie do Auxerre kompletnie mijałoby się z celem – oznaczałoby raczej pocałowanie klamki, a chyba nie o to chodzi.
Warto jednak odnotować – Beenhakker (o ile oczywiście nic się nie zmieni i o ile nie będzie wezwany na kawę do Feyenoordu) po raz pierwszy – po blisko trzech latach pobierania kasy – uda się w zagraniczną delegację, aby obejrzeć piłkarza. To ważny dzień w historii naszej piłki. “Pierdolony Jeleń” (jak pieszczotliwie określił kiedyś polskiego piłkarza trener kadry) czekał długo – odkąd Leo został selekcjonerem rozegrał w Auxerre 77 meczów. Ale wreszcie się doczekał. Potem Holender ma ruszyć do Bielefeldu, o ile wcześniej ukorzy się przed nim Wichniarek (co się oczywiście nie stanie). W każdym razie, gdyby Tony Halik żył, czułby się zagrożony. Nasz biały orzeł odkrył w sobie żyłkę podróżnika!
Na koniec ciekawostka – wiecie jaki jest ulubiony polski film Beenhakkera? Ten (uwaga, młodsi niech zatkają uszy)…
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT