Rodnei – bardzo symboliczne zdjęcie z Trzeciakiem

Przypadkiem, bo przypadkiem, ale wyszło bardzo wymowne zdjęcie. Na pierwszym planie Rodnei, w czasach gdy był testowany przez warszawską Legię, a w tle dyrektor sportowy Mirosław Trzeciak, który nawet nie spogląda w stronę zawodnika.
Jak się to skończyło – wiadomo, Legia Rodneia nie wzięła, zrobiła to Jagiellonia. Po chwili Brazylijczyk był już w Hercie Berlin, w barwach której zagrał wczoraj w meczu z Bayernem. Hertha jest aktualnie liderem Bundesligi.

Tak się zastanawiamy – czy testy mają jakikolwiek sens, skoro i tak trenerzy nie są w stanie ocenić przydatności piłkarza? W Rodneiu talentu nie zauważyli, w Chinyamie (za czasów Wdowczyka) też nie. Pierre Boya też się nie załapał, choć teraz trafił do ligi francuskiej. Talentu Roberta Lewandowskiego nie zauważono nawet, gdy był piłkarzem warszawskiego klubu. Z kolei, gdy takiego Daniela Lopeza Cruza testowano prawie dwa miesiące (!) i ostatecznie podpisano z nim kontrakt, to okazało się, że zupełnie nie potrafi grać w piłkę.

Ale to chyba problem szerszy, niezwiązany tylko z Legią, ale generalnie ze wszystkimi polskimi klubami (Ruch Chorzów nie chciał kiedyś Olisadebe itd). Czy waszym zdaniem testy w polskich klubach mają JAKIKOLWIEK sens? Jak często zdarza się, by trenerzy właściwie ocenili potencjał zawodnika? Może to najpierw tych szkoleniowców i dyrektorów powinno się solidnie przetestować?

FOT. Zofia Szuster (W.Sierakowski FOTO SPORT)