Piotr Świerczewski udzielił wywiadu “Dziennikowi”. Czy mówi prawdę, czy nie – nie nam oceniać. Dawno już uodporniliśmy się na gadki piłkarzy w stylu “do mnie nikt nie podchodził, bo wiedział, że i tak bym się na nic nie zgodził”. Ale przeczytać można, bo “Świr” – jak to on – mówi barwnie i ciekawie. Oczywiście wszystko się kręci wokół zatrzymania Piotra Reissa…
– Przynajmniej na razie, kiedy tak naprawdę nic nie wiadomo, klub powinien bronić swojego zawodnika. A tu się okazuje, że już, bardzo szybko umywa się ręce i wypiera się kontaktów z pracownikiem, który jest legendą tego klubu. To wyjątkowa obłuda. Powiedzmy sobie wprost. Obecny Lech Poznań jest w prostej linii kontynuatorem działalności Amiki Wronki. Klub, który zasłynął w polskiej piłce dzięki Fryzjerowi, kupił i sprzedał chyba najwięcej meczów w historii polskiej piłki, zmienił po prostu nazwę i siedzibę. I teraz oni kreują się na najuczciwszych na świecie, kryształowo czystych. Śmieszne.
– Zupełnie niedawno po zatrzymaniu tego obrońcy Zbyszka W. zapytałem Piotrka czy może jednak coś tam było. Odparł, że to bzdura. I na tym się skończyło. Ja akurat w feralnym meczu ze Świtem nie grałem, ale w tym przypadku podejrzenia mogły być logiczne. Nie płacili zawodnikom od miesięcy, chłopaki nie mieli za co żyć. Może sprzedali… Ale skoro mój przyjaciel mówi mi, że nie, to nie miałem prawa mu nie wierzyć.
– Wiedziałem, że jest pełno brudu, ale nie sądziłem, że aż tak dużo. Może patrzyłem na to w ten sposób dlatego, że do mnie nigdy nie podchodzili z jakimiś dziwnymi ofertami. Pewnie wiedzieli, że mam swój charakter i swój honor. Lubię grać i walczyć, mam duszę sportowca. Jeśli piłka w tym kraju ma polegać na sprzedawaniu i kupowaniu, to po co w ogóle ją oglądać?
– Nie jestem świętoszkiem, zna mnie pan. Różne rzeczy można o mnie mówić. Potrafię narozrabiać i nie zawsze jestem grzeczny. Natomiast na pewno nie jestem frajerem. Nigdy nie poniżyłbym się do tego stopnia aby się sprzedawać. Aby dla paru groszy zrobić takie świństwo sobie i kibicom. Ja mogę przegrać, ale po uczciwej walce. Chciałbym jednak stanowczo podkreślić: do tej pory nie wierzę, że Piotrek robił takie rzeczy. Na razie ma postawione zarzuty, z tego co wiem wcale się do nich nie przyznaje. Jego winę musi udowodnić sąd. Być może Piotrek został pomówiony. Ja też mam zarzuty w sprawie pobicia policjantów, a dobrze wiem, że sam zostałem pobity i udowodnię to przed sądem.
– Zastanawiam się nad tym. Przecież byłem jednym z najważniejszych zawodników tej drużyny, jednym z najbardziej doświadczonych, z Piotrkiem przyjaźnię się od lat i zawsze podczas zgrupowań mieszkaliśmy w tym samym pokoju. A jednak nie wiedziałem nic o żadnym handlowaniu. Nikt do mnie nie podchodził, nikt nic nie sugerował. Mało tego, nie odniosłem wrażenia podczas meczów, że coś jest nie tak. Może nie chcieli mnie wtajemniczać, bo wiedzieli, że jestem człowiekiem normalnym, prawym i nie dam się wciągnąć w takie numery, że mogłoby nawet dojść do rękoczynów.