Nie, nie, nie! To nie może być prawda! Nie chcemy w to wierzyć, nie przyjmujemy tego do wiadomości, stanowczo odsuwamy tę myśl od siebie. Marek Wasiluk z Cracovii powołany do reprezentacji Polski?! Ten Wasiluk? Ten dryblas bez koordynacji ruchowej? Ten, którego przesuwa się z obrony do pomocy i z powrotem, bo nie wiadomo, co z nim zrobić? Przełknęliśmy kiedyś w kadrze (z trudem) Adriana Budkę, już wybaczyliśmy Tomasza Lisowskiego, nawet Piotra Madejskiego. Ale Wasiluk? Na Boga! Został powołany w miejsce Jakuba Wawrzyniaka, więc pytamy – gdzie DO CHOLERY jest Piotr Brożek?
Już kiedyś Leo Beenhakker powołał Marcina Krzywickiego z Cracovii, mającego 201 centymetrów wzrostu. Kontuzja sprawiła, że Krzywicki nie dojechał, a potem ruszyła liga i wyszło na jaw, że nie umie grać w piłkę.
Ale to Holendra nie zniechęciło – właśnie sięgnął po niewiele niższego (196 cm) Wasiluka. Jeśli to ma być poziom reprezentacyjny to składamy formalny wniosek o rozwiązanie reprezentacji Polski. Równie dobrze można byłoby powołać Cezarego Trybańskiego i udawać, że ma to cokolwiek wspólnego z poważnym futbolem. Przecież gdybyśmy naprawdę chcieli powoływać PIŁKARZY, to zamiast Wawrzyniaka (nie może wziąć udziału w pierwszej części zgrupowania ze względu na transfer) wezwany zostałby Piotr Brożek. Są tylko dwie czynności, w których Wasiluk jest lepszy od wiślaka – wkręcanie żarówek i zrywanie jabłek. I tylko ze względu na wzrost, bo pod względem technicznym nie mamy wątpliwości, że i jabłka Piotr Brożek zrywałby poprawniej.
Nie uparliśmy się na Wasiluka. Po prostu przez bardzo wiele osób, które znają się na piłce uważany jest za piłkarza FATALNEGO. Nie słabego, nie średniego, nie takiego sobie, tylko fatalnego. Wczoraj jedna z osób zażartowała nawet: – Wiecie co Wasiluk ma z piłkarza? Nos!
Brutalna to recenzja, ale uzasadniona, biorąc pod uwagę, że mówimy o reprezentacji Polski. Nikt by się nie czepiał biednego piłkarza, gdyby dalej sobie kopał w Cracovii – jego sprawa. Ale kadra?
Oczywiście to nie wina Wasiluka, że dostał powołanie, tylko Beenhakkera. Holender nigdy nie potrafił ukryć swojej niechęci do braci Brożków. Pawła lekceważył przez cały sezon, kiedy ten napastnik sięgał po koronę króla strzelców. Z łaski (by ratować własny tyłek) wreszcie zaczął go wstawiać. Ale Piotr nadal dla niego nie istnieje.
Jakiś czas temu Marcin Adamski pisał na swoim blogu: – W dodatku Beenhakker nie lubi nie tylko Pawła, ale także Piotrek, najlepszy lewy obrońca, nie ma szans u niego. Niedawno na pytanie, dlaczego go pomija, zareagował tekstem: “Następny Brożek? Nie wystarczy wam, że powołałem Pawła? Może mam powołać całą rodzinę?” Otóż tak – jeśli prezentują odpowiednią formę, to należy powołać całą rodzinę. W Holandii przez lata grali obrońca Frank de Boer i jego brat, napastnik Ronald. Jakoś to funkcjonowało. Dlaczego nie może być tak u nas? Mam wrażenie, że główny powód jest taki – Leo Beenhakker nienawidzi, jak ktoś ma własne zdanie. Najlepiej gdyby wszyscy piłkarze siedzieli cicho wpatrzeni w swojego bossa, a potem na jego żądanie skakali na główkę do basenu, z którego wypompowano wodę.
Przykre jest to, że widzimy tylko dwa wytłumaczenia całej sprawy:
1. Beenhakker kieruje się osobistymi antypatiami, więc pora go wywalić.
2. Beenhakker nie odróżnia beznadziejnego piłkarza od dobrego, więc pora go wywalić.
Sami wybierzcie, który wariant jest lepszy.
PS. Co ciekawe, przywołany w komentarzach przez jednego z czytelników Daniel Van Buyten z Bayernu Monachium ma dokładnie tyle samo centymetrów wzrostu, tylko wygląda jak piłkarz – waży 13 kilogramów więcej (w mięśniach). No i umie grać.OBSTAWIAJ PIŁKĘ RĘCZNÄ„: POLSKA – CHORWACJA NA GAMEBOOKERS.COM
NAWET 500 DOLARÓW BONUSU! GRAJ W POKERA NA PARTYPOKER.COM