Jakub Kosecki, 18-letni syn Romana Koseckiego (swoją drogą, jaki pseudonim ma Kuba? Proponujemy: „Mała Kosa”) podpisał kontrakt z Młodą Legią. Trochę mu współczujemy, bo teraz przez najbliższe 10 lat będzie musiał odpowiadać na bezsensowne i irytujące pytania o ojca. Strzeli gola w juniorach – spytają, czy już jest gotowy zmierzyć się z legendą. Zaliczy debiut w seniorach – porównają, o ile wcześniej (lub później) niż tata. Kiwnie jakiegoś obrońcę: zapytają, czy już jest gotowy na kadrę. Da ciała w ważnym meczu: powiedzą, że ojciec był lepszy.
My jesteśmy ostrożni: chłopak ma 18 lat, nigdzie wcześniej w poważniejszej piłce nie grał (cała kariera w Kosie Konstancin). Owszem, miał powołania do kadry juniorów, ale gdyby miał wielki talent, to chyba by już od dawna występował w normalnej, a nie młodej, ekstraklasie. Jak jego nowi koledzy: Borysiuk czy Rybus.
Tak czy owak, Kuba już teraz ma przedsmak przyszłych wywiadów. Michał Szadkowski z Gazety Wyborczej pyta go po tym, jak Kosecki przyznał, że Atletico Madryt proponowało mu zaledwie półroczny kontrakt:
Nie kusiła cię perspektywa gry obok Sergio Aguero?
– Pewnie, że kusiła, ale mogłoby być też tak, że za pół roku musiałbym szukać nowego klubu, a Legia nie byłaby już mną zainteresowana.
Gra obok Sergio Aguero? Nie wiedzieliśmy, że Aguero występuje w juniorach… Skoro Atletico proponowało tylko półroczny, czyli próbny, kontrakt, to Kuba z Argentyńczykiem mógłby pograć chyba tylko na konsoli, w FIFĘ.
A swoją drogą, szokujący cytat z Michała Globisza: „Kubę obserwowałem od dawna, powoływałem na konsultację. Było widać, że ma wielki talent. Kłopotem były warunki fizyczne (Kosecki ma tylko 169 cm wzrostu).
Hmm… Globisz uchodzi u nas za eksperta. Messiego też by nie powołał, bo za niski? A jak młody Kosa podrośnie to nagle poprawi mu się drybling, siła strzału i orientacja taktyczna? Wiadomo, u Majewskiego szans by nie miał. Ale w młodzieżówce..?
