Seweryn Gancarczyk, wybrany niedawno najlepszym lewym obrońcą ligi ukraińskiej (piłkarz prawdopodobnie lepszy, niż Kuba Wawrzyniak, a z pewnością: tej samej klasy, więc nie można go skreślać) dziwi się w gazetach, że nie dostał jeszcze powołania do kadry. Liczy też, że przyjdzie ono w tym roku.
Sewek, zła wiadomość. Asystent Leo Beenhakkera Rafał Ulatowski, czyli człowiek, który powinien pojechać na wycieczkę do Charkowa, żeby zobaczyć, czy na pewno umiesz kopać skórzany balon, właśnie został trenerem GKS-u Bełchatów. I już widzimy, jak w czasie, w którym ma zamiar nauczyć w końcu Edwarda Cecota gry w piłkę nożną (podpowiedź: Mission Impossible), tłucze się na daleką Ukrainę! Londyn, Paryż, Berlin – na to by pewnie czas znalazł. Ale co on będzie robił w metalurgicznym zagłębiu w wolnym czasie? Więc nie pojedzie.
A swoją drogą, pisaliśmy wczoraj o tym, że łączenie funkcji w tym wypadku jest nie do końca dobre. Dziś pomyśleliśmy o potencjalnie kłopotliwym wariancie: Leo jednak nakazuje Ulatowskiemu podróż do Charkowa, ten odmawia, bo – na przykład – ma w tym terminie swój mecz. I konflikt gotowy.
Ktoś w tym układzie straci. To się ewidentnie źle skończy. Choć oby nie powołaniem do kadry Mariusza Ujka.