Reklama

Uff! Darmozjad Arruabarrena na dobre wraca do Hiszpanii. Oby nie wrócił…

redakcja

Autor:redakcja

05 stycznia 2009, 20:55 • 2 min czytania 0 komentarzy

Baliśmy się, że ten moment nadejdzie dopiero za 2,5 roku, ale możemy odetchnąć z ulgą już teraz – napastnik Legii Mikel Arruabarrena żegna stolicę. Wylot – jak najszybciej. Bilet – w jedną stronę. Pierwsi naiwni? Eibar. Hiszpanie może i są mistrzami Europy, ale ten facet okazał się akurat mistrzem we wciskaniu kitu. Niestety, Mirosław Trzeciak ten kit połknął. Z piłkarza nasz kochany “Arru” miał chyba tylko nazwisko, ale w sumie każdy Hiszpan ma dobre, piłkarskie nazwisko – Torres, Raul, to brzmi lepiej niż Dziółka czy Wojtaś, co? Niestety, skończyły się w Polsce czasy, kiedy pokazanie Murzyna w “Teleexpressie” w prima aprilis i podanie informacji, że oto Brazylijczyk przychodzi do GKS Katowice, było traktowane na zasadzie: szkoda, że to jedynie żart.
– Nie ma co ukrywać, że Eibar to drużyna, która bardzo mi się podoba. Grają tam piłkarze, których znam. No i będę też miał blisko do domu. Nigdy nie narzekałem na pobyt w Legii, ale to jest dla mnie wielka okazja – cytuje Arruabarrenę portal elcorreodigital.com. Rozumiecie?! Gość ma 26 lat, gra w piłkę od dziecka, a teraz, kiedy pierwszy raz ruszył dupsko z Hiszpanii, dostał niezły kontrakt i ma tylko strzelać bramki, marudzi. Chłopie, popatrz na swojego przyjaciela Inakiego Astiza. Facet gra w Polsce od 1,5 roku, sprowadził sobie dziewczynę, regularnie odwiedzają go znajomi, z którymi wspólnie sączy sangrię. Czy on narzeka, że tęskni za mamą i sympatycznym siostrzeńcem? Litości!

Uff! Darmozjad Arruabarrena na dobre wraca do Hiszpanii. Oby nie wrócił…

Arruabarrena to może i fajny gość, ale do gry w piłkę nadaje się jak świnia do lotu w kosmos. Wyjątkowo (nie chce nam się szukać w archiwum) nie podajemy jego statystyk w Polsce. Mamy tylko nadzieję, że największa łamaga ligi za pół roku nie wróci na Łazienkowską, by znowu straszyć nas swoją beznadziejną grą. Ł»egnamy bez żalu i czekamy aż śladem kolegi podążą kolejni partacze z Legii – Tito oraz Inaki “sprzedawałem mecze w Primera Division” Descarga.

Swoją drogą – nie zazdrościmy trenerowi Janowi Urbanowi. Za kilka dni facet wróci do Warszawy, siądzie sobie na kanapie i weźmie do ręki kadrę zespołu na rundę wiosenną. W rubryce napastnicy znajdzie tylko dwa nazwiska – Chinyama i Grzelak (co tak naprawdę oznacza, że przez najbliższe pół roku będzie mógł liczyć tylko na tego pierwszego). Na walkę o mistrzostwo może nie wystarczyć, prawda?

FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Kariery na zakrętach. Trudna walka polskich klubów o emigrantów

Michał Trela
0
Trela: Kariery na zakrętach. Trudna walka polskich klubów o emigrantów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...