Pamiętacie jeszcze swój najbardziej pechowy kupon w życiu? Jaka największa suma przeszła wam koło nosa tylko dlatego, że jakiś frajer w krótkich spodenkach nie potrafił z metra wcelować w bramkę albo zrobił to właśnie wtedy, kiedy nie trzeba? Jest jeden kibic w Anglii, który naprawdę mógł się wkurzyć. Wysłał za 10 funtów kupon i do wygrania miał 795 000 funtów (prawie 3,5 miliona złotych). Weszłoby mu wszystko, gdyby nie ten jeden strzał…
 
Nieźle, co? Doliczony czas gry, jedno uderzenie i fortuna poszła się… Sami wiecie, nie trzeba kończyć. Bukmacher odetchnął z ulgą. W Kolumbii piłkarz, który zdobył tego gola, prawdopodobnie zostałby w ciągu tygodnia zastrzelony. W Anglii pił w najlepsze, a pechowy kibic przez następne 50 lat będzie jeździł na taksówce i opowiadał klientom, że prawie był bogaty.
Swoją drogą, zobaczcie jakimi idiotami są polscy sędziowie i piłkarze. Układali mecze na potęgę, ale każdy sobie. Wystarczyłoby, żeby się dogadali ze dwa razy i ustawili dokładnie całą kolejkę, a wykręciliby taki kurs, jakiego żaden bukmacher na oczy nie widział. Efekt jest taki, że prokuratura i tak ich dorwała, a konta bankowe dość puste, w ogródkach też niczego nie zakopali… Tumany.