Stał się cud! Ebi Smolarek strzelił wreszcie gola w Anglii. Co prawda w Pucharze Anglii, co prawda Bolton Wanderers, w którym gra odpadł po porażce z Sunderlandem (1:2), ale nie będziemy się czepiać. Gol to gol. Lepsze to niż nic, prawda? Grzegorz Rasiak też przypomniał sobie, że w meczach z drużynami, których nazw nawet nie chcemy pamiętać, potrafi zdobywać bramki (w Tottenhamie już nie był takim kozakiem). Trafienie Grzesia “Drewnaldinho” dało Watfordowi, czyli jak to się mawia popularnym “Szerszeniom” wygraną 1:0 ze Scunthorpe i awans do kolejnej rundy (swoją drogą – Szerszenie, Czarne Koty, Tygrysy, czy inne Sroki – czy to Waszym zdaniem pasuje do poważnej piłki?).
Bramki byłego i obecnego reprezentanta Polski traktujemy ze średnim poważaniem. Tak się składa, że w silnych drużynach z Anglii nasi rodacy grają tylko wtedy, gdy akurat ich konkurenci do gry złamią nogę, zatrują się puddingiem babci, pauzują za kartki, przywieźli tropikalną chorobę z wakacji, trener chce dać im odpocząć (niepotrzebne skreślić), więc podniecać się ich występami w Pucharze “nic się nie stanie, gdy się odpadnie” Anglii, czy Pucharze “lepiej gdy się odpadnie” Ligi, naprawdę nie ma sensu, ale odnotować trzeba.
Postrzelali chłopcy, że ho ho, pograł sobie również Łukasz Fabiański. Reprezentant Polski broni w Arsenalu tylko w mało ważnych meczach. Nie dziwi więc, że w 3. rundzie Pucharu Anglii przeciwko Plymouth Arsene Wenger dał odpocząć Manuelowi Almunii, a do bramki wstawił właśnie “Fabiana”. Zwycięstwo 3:1 i awans Arsenalu trzeba uznać za sukces, jeśli weźmiemy pod uwagę wyczyny Chelsea (remis 1:1 z trzecioligowym Southend) i Manchesteru City, który ma wielkie ambicje, a ośmieszył się, przegrywając 0:3 z Nottingham Forest. A może po prostu piłkarze Marka Hughesa tak bardzo szanują rozgrywki z tradycjami? Ale sam Fabiański raz się nie popisał…
W grze o punkty ligowe – tyle że w Szkocji, zagrali dwaj inni Polacy. Artur Boruc w bramce Celtiku Glasgow kontra Łukasz Załuska między słupkami Dundee United. Padł remis 2:2, co jednak bardziej ucieszyło gości. Boruc i jego koledzy zostali wygwizdani przez swoich kibiców, że tak frajersko roztrwonili dwubramkową przewagę.
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT