Marcin Sobczak był jednym z niewielu piłkarzy Ruchu Chorzów, którzy pokazali się jesienią (bo ogólnie “Niebiescy” wyszarpywali punkty jako kolektyw, bez indywidualnych popisów). Jednak odkąd trenerem został Bogusław Pietrzak, młody napastnik grał coraz rzadziej, z czasem w ogóle, aż został wystawiony na listę transferową. Przyznajemy szczerze – dawno tak nas nie zdziwiło skreślenie piłkarza. Zgoda – Sobczak to nie Torres, ale też Ruch to nie Liverpool.
Teraz po napastnika chorzowian rękę wyciąga Dusan Radolsky, który wprowadzał go do drużyny. Chce mieć go u siebie w Ł»ilinie. To byłby sportowy awans – słowacki klub z dobrej strony pokazał się w pucharach, jest też wiceliderem w swojej lidze.
I tu pojawia się pytanie – ktoś się najwyraźniej nie zna na piłce, ale kto? Radolsky czy Pietrzak? Jakoś rozum nam podpowiada, że jednak Pietrzak. Jest też opcja trzecia – wszyscy wiedzą, że Sobczak grać w piłkę potrafi, tylko ma nie po kolei w głowie i trzeba go sprowadzić na ziemię.
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT