Reklama

Grzegorz Lato przyłapany na kłamstwie!

redakcja

Autor:redakcja

02 stycznia 2009, 21:45 • 2 min czytania 0 komentarzy

Nowy prezes PZPN Grzegorz Lato w ten świąteczno-noworoczny czas został przyłapany na kłamstwie. Krętactwo wytknął mu niedawny konkurent do posady prezesa związku Zbigniew Boniek. Dowiedzieliśmy się całkiem przypadkowo, że wbrew temu co opowiadał Lato w wywiadzie prasowym dla “Polski The Times” (chwalił się, że zadzwonił do swojego dawnego przyjaciela z boiska z życzeniami świątecznymi), wcale tego nie uczynił, a reportera gazety – a tym samym czytelników i kibiców piłki nożnej – po prostu perfidnie oszukał.
Zniesmaczony kłamstwem nowego prezesa “Zibi” zadzwonił do tegoż samego dziennikarza, by powiedzieć, jak to było naprawdę.

Grzegorz Lato przyłapany na kłamstwie!

– Czytałem kolejny wywiad z nowym prezesem PZPN, tym razem przedświąteczny i zdziwiłem się wielce, że Grzegorz na pytanie, czy zadzwoni z życzeniami do mnie, odparł, że już to zrobił – miał powiedzieć dziennikarzowi Boniek. – A on wcale nie zadzwonił, a nie odpowiedział nawet na SMS-a, którego wysłałem mu na święta. Tak to więc jest z ta prawdą Laty – podsumował “Zibi”.

Wiedzieliśmy od dawna, że Lato to drobny cwaniaczek z Mielca, taki głupiomądry krętacz. Ale żeby na Boże Narodzenie kłamać w tak błahej sprawie jak życzenia do Bońka. O to nowego prezesa nawet nie śmieliśmy podejrzewać. Bo tak naprawdę, co temu łysielcowi szkodziło, by powiedzieć prawdę, że do niedawnego konkurenta na pewno nie zadzwoni, bo mu to najzwyczajniej w świecie nie pasuje.

Ale z Grześkami tak już jest. Zupełnie jak w tym znanym wierszu Juliana Tuwima, który pozwolimy sobie – nie tylko dla sympatyków Laty – przytoczyć:

Wrzuciłeś Grzesiu list do skrzynki, jak prosiłam?
– List, proszę cioci? List? Wrzuciłem, ciociu miła!
– Nie kłamiesz, Grzesiu? Lepiej przyznaj się kochanie!
– Jak ciocię kocham, proszę cioci, że nie kłamię!
– Oj, Grzesiu kłamiesz! Lepiej powiedz po dobroci!
– Ja miałbym kłamać? Niemożliwe, proszę cioci!
– Wuj Leon czeka na ten list, więc daj mi słowo.
– No, słowo daję! I pamiętam szczegółowo:
List był do wuja Leona,
A skrzynka była czerwona,
A koperta…no, taka… tego…
Nic takiego nadzwyczajnego,
A na kopercie – nazwisko I Łódź… i ta ulica z numerem,
I pamiętam wszystko: Ł»e znaczek był z Belwederem,
A jak wrzucałem list do skrzynki,
To przechodził tatuś Halinki,
I jeden oficer też wrzucał,
Wysoki – wysoki,
Taki wysoki, że jak wrzucał, to kucał,
I jechała taksówka… i trąbił autobus,
I szły jakieś trzy dziewczynki,
Jak wrzucałem ten list do skrzynki…
Ciocia głową pokiwała,
Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia:
– Oj, Grzesiu, Grzesiu!
Przecież ja ci wcale nie dałam
Ł»adnego listu do wrzucenia!…

Reklama

FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT

Najnowsze

Piłka nożna

Wieteska wszedł na kwadrans i o mało nie doprowadził do straty dwóch bramek

Bartosz Lodko
2
Wieteska wszedł na kwadrans i o mało nie doprowadził do straty dwóch bramek

Komentarze

0 komentarzy

Loading...