Czy to nowy trend w naszej ekstraklasie? Czołowe polskie kluby zaczynają pozbywać się zawodników po trzydziestce. Najpierw Legia nie przedłużyła kontraktu z Brazylijczykiem Edsonem, teraz Wisła odprawia z kwitkiem Marcina Baszczyńskigo. Obaj mają już blisko do piłkarskiej emerytury, dlatego nie dziwi nas, że działaczom nie uśmiecha się comiesięczne wypłacanie kilkudziesięciu tysięcy złotych za (częściej niż bieganie za piłką) szwendanie się po gabinetach lekarskich.
– Jeśli Wisła nie przedstawi mi propozycji przedłużenia kontraktu, będę chciał zimą zmienić barwy klubowe – mówi na łamach “PS” nieco rozżalony Baszczyński. Po ośmiu latach spędzonych w Wiśle dostanie pewnie od klubu kosz kwiatów, ale wygasającej w czerwcu umowy nikt z nim już nie przedłuży. Popieramy działaczy Białej Gwiazdy – bez “Baszcza” obrona Wisły na pewno nie będzie grała gorzej. Na 17 rozgrywanych jesienią spotkań były reprezentant Polski zagrał tylko w 10. Zapamiętaliśmy go nie z powodu pojedynków z Robertem Lewandowskim, czy Takesure Chinyamą, a dzięki czerwonej kartce, jaką dostał w meczu ze Śląskiem Wrocław (rzucił w kierunku sędziego Marcina Szulca wiązankę w stylu “kurwa, ty cioto jebana!”).
Wiele wskazuje na to, że w ciągu najbliższych kilku dni Baszczyński podpisze kontrakt z jednym z klubów cypryjskich. Nie będzie tam osamotniony, bo jak pisaliśmy kilka dni temu, na Wyspie Afrodyty przebywa już całkiem pokaźna gromadka piłkarzy z Polski.
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT